PODRĘCZNIKI GŁĘBOKIEGO NIEBA - OBIEKTY MESSIERA
Stephen James O'Meara
Autor: Tom Trusock
Poziom: astronomowie-teoretycy oraz obserwatorzy od początkujących do zaawansowanych
Wiek: 15 i powyżej
Stron: 306
Oprawa: twarda
Wydawca: Cambridge
Podsumowanie: wypchana wrażeniami znad okularu, zdjęciami, rysunkami, mapami i danymi historycznymi, książka ta służy za osobistego przewodnika po obiektach Messiera
Zakrawa na ironię, że tworząc listę obiektów które należy pomijać, Charles Messier zasadniczo sam siebie unieśmiertelnił. Dla większości amatorów astronomii, obserwacje 110 obiektów z listy Messiera są rytualną inicjacją. Podczas gdy książki o astronomii rozkwitają, zauważamy ostatnio niedostatek książek o Messierach.
Wkroczył tu Steven J. O'Meara. O'Meara jest bez wątpienia jednym z czołowych obserwatorów wizualnych dzisiejszej astronomii. Inwentarz osiągnięć tego dżentelmena zdaje się być dla astronomów swoistą listą "mission impossible". Twoją misją, jeśli zdecydujesz się ją przyjąć; wysoko, na górskim stoku, być pierwszym kto dostrzega kometę Halleya w czasie jej powrotu w roku 1985, odkryć szczegóły planetarne które potrzebują potwierdzenia przez sondę kosmiczną i wyznaczyć okres obrotu Urana.
Budując swój dom na hawajskim wulkanie, O'Meara na swój sprzęt wybrał 4" refraktor Genesis. Nie, to nie pomyłka - to książka nie tylko dla teleskopów o małej aperturze. Ciemne hawajskie niebo połączone ze świetnymi zdolnościami obserwacyjnymi O'Meary gwarantują, że większość z Was, czytających tę książkę (i obserwujących pod typowym podmiejskim niebem), używając 8" teleskopu, będzie musiała wykazać sie umiejętnościami i szczęściem aby wyłowić szczegóły opisane przez O'Mearę.
Uznając dług wobec
The Messier Album Mallasa i Kreimera, celem tej książki według O'Meary jest "dostarczenie nowym oraz doświadczonym obserwatorom nowatorskiego spojrzenia na obiekty Messiera". Nie zadowala się jedynie typowymi faktami i formą, zachęca astronomów do spojrzenia na te obiekty inaczej niż robiliśmy to w przeszłości. Chwali nas za spojrzenie oczami wyobraźni, co pozwala zobaczyć znajome obiekty na nowo. O'Meara chce aby ta książka była naszym towarzyszem - Twoim osobistym przewodnikiem po Messierach. Jest Twoim mentorem, Twoim trenerem, Twoim nauczycielem-wykładowcą, którego rolą jest być w pobliżu Ciebie przy teleskopie ukazując cuda nocnego nieba.
Takie są intencje.
Książka zaczyna się historią poszukiwacza komet, którego, co ciekawe, pamiętamy za jego listę obiektów do pominięcia: Charlesa Messiera. Pierwsza lista Messiera 45 "mylących" obiektów została opublikowana w roku 1774, a reszta, jak mawiają, to historia. Życie i czasy Messiera i jemu współczesnych, wraz z dyskusją o dziwolągach i pomyłkach w katalogu - oto co jest zawarte w rozdziale 1, autorstwa (gościnnie) Davida Levy - kolejnego amatora "wagi ciężkiej". Warta szczególnej wzmianki jest dyskusja o dziwacznych wpisach, 40 (dwie słabe gwiazdy), 73 (kilka słabych gwiazd), oraz o brakujących Messierach: 47, 48, 91 i 102. Połącz to z dyskusją dotyczącą "odkrycia" tych obiektów przez astronomów stojących nieco dalej w dół rzeki czasu, a stworzy to interesującą lekturę.
Rozdział drugi skierowany jest do początkujących. O'Meara określa tu podstawy które każdy amator astronomii znać powinien; jak poruszać się po nocnym niebie, jakie są rodzaje obiektów, daje opisowe wskazówki do odnajdywania łatwiejszych Messierów (według pór roku), wprowadza nas w alfabet grecki, wymienia nazwy i skróty gwiazdozbiorów, dzieli się wskazówkami obserwacyjnymi, definiuje rozmiar pozorny, kolory gwiazd i inne terminy. Doświadczeni amatorzy mogą spokojnie pominąć tę część.
Następnie, znajdziemy wprowadzenie do sprzętu którego użył do napisania tej książki, jak również kilka danych technicznych i informacji o jego rysunkach, mapach oraz ogólne objaśnienie formatu tekstu. To polecana lektura dla każdego kto chce używać tej książki jako rzeczywistego przewodnika obserwacyjnego.
W końcu docieramy do esencji książki. W rozdziale czwartym, O'Meara przedstawia 110 obiektów Messiera, wraz ze zdjęciami i rysunkami każdego z nich, oraz krótkimi opracowaniami-esejami obejmującymi pogląd historyczny, wrażenia znad okularu, mapy oraz z rzadka, ucieczki w fantazję.
Wart odnotowania jest jej końcowy rozdział oraz załączniki; pewne przemyślenia dlaczego niektóre oczywiste obiekty nie zostały zawarte na liście Messiera, oraz, jeśli to jest lista wyglądających-jak-kometa, zawarte są w niej nie tak oczywiste komety. Poza tym, każdemu amatorowi który skończy Messiery i pyta sam siebie - "Co dalej?", O'Meara daje dobrą odskocznię w postaci listy 20 swoich ulubionych obiektów spoza katalogu Messiera. Na zakończenie, załącza kilka uwag dotyczących Maratonów Messiera, krótki przewodnik po gąszczu galaktyk w gromadzie Coma-Virgo, oraz, docierając do końca książki, nieco wskazanej literatury.
Tak więc - jak to podsumować?
O'Meara to utalentowany i urzekający pisarz, którego styl jest łatwy w czytaniu, a wciąż potrafiący przekazać obszerne dane historyczne i techniczne. Co najważniejsze, zachowuje brzmienie wymagane od każdego wykładowcy, dzielenia się swoim doświadczeniem i dopingowania Cię w próbach własnych eksperymentów w spojrzeniu na Kosmos w nowym świetle. Odnoszę niekiedy wrażenie, że siedzi on obok mnie, dzieląc się swoją wiedzą, myślami i odczuciami i razem zgłębiamy Wszechświat. W tym sensie, zdecydowanie odniósł sukces.
Dobrze się bawiłem z
The Messier Objects - szczególnie w czasach gdy to, czego chciałem naprawdę, to być pod gwiazdami ze starymi przyjaciółmi, ale nie mogłem. Czytanie tej książki to prawdopodobnie następna najlepsza rzecz po rzeczywistych obserwacjach Messierów.
W sumie,
The Messier Objects to świetnie napisana książka która służy za doskonałą lekturę w pochmurne noce i słoneczne dni i jest wspaniałym dodatkiem w bibliotece astromiłośnika, ale istnieje w tej książce kilka, raczej pomniejszych, problemów.
Największym problemem jaki napotkałem to załączone mapy. Po pierwsze, każdy amator który kiedykolwiek drukował mapy z komputera, powie Ci, że sztuką jest aby zrobić to tak, by były użyteczne. Większość z nas potrzebuje kilku map. Pierwsza, o szerokim polu aby móc rozpoznać ogólne położenie obiektu. Następna - pośrednia, obejmująca zazwyczaj gwiazdozbiór - do zaplanowania
starhoppingu lub próby przyłapania go w szukaczu, i w końcu mapa szczegółowa pomocna w identyfikacji obszaru i zdobyciu Twojego celu w okularze. Uznałem za nieco zaskakujące, że mapy O'Meary były (dla mnie) w dużym stopniu bezużyteczne, a co gorsza - sprawiające wrażenie, że Messiery *wydają się* być dużo łatwiejsze do odnalezienia niż są w rzeczywistości. Mapa obejmująca całe niebo zlokalizowana na tyle książki daje ogólny pogląd gdzie obiekt się znajduje, ale jest niewystarczająca jako informacja jak się bezpośrednio do niego dostać. O'Meara zdaje sobie z tego sprawę i daje osobne mapki dla każdego Messiera - ale właśnie tu wkrada się problem.
Jak na mój gust, dokładne mapy są nieco zbyt ograniczone do użytku przy obserwacjach gołym okiem, często bez widocznych wskazówek gdzie dokładnie w gwiazdozbiorze leży obiekt Messiera. Dla neofity z szukaczem lustrzanym może to oznaczać frustrację kiedy stara się bezskutecznie trafić na dany cel. Na szczęście, rozwiązanie jest proste - dołączenie do książki dobrego (ale prostego) atlasu nieba lub zbioru wydrukowanych z komputera map. Jednakże oznacza to, że jeśli książka ta ma być Twoim towarzyszem - będziesz teraz musiał żonglować przy okularze co najmniej dwoma pozycjami. Przy nieuniknionym wznowieniu druku, byłoby miło widzieć każdego Messiera w towarzystwie odpowiednio wyskalowanej mapy do użytku przy obserwacjach gołym okiem, z gwiazdami do 4 wielkości gwiazdowej lub zbliżonej.
Druga największa dolegliwość na jaką się natknąłem odnosi się do tego co O'Meara widzi, a do czego uczyniłem aluzję na samym początku tego artykułu. Nie mam żadnych wątpliwości co do jego zdolności, ale rozważ co następuje: biorąc pod uwagę fakt, że O'Meara używał przy pisaniu tej książki 4" teleskopu, wyobraź sobie nowicjusza uważającego, że przy użyciu teleskopu 8" będzie w stanie (z łatwością) zobaczyć wszystkie szczegóły które mogą wychwycić (niezwykle) doświadczone oczy O'Meary przez jego 4". Amatorzy muszą przypomnieć sobie kilka zasad. Po pierwsze, pamiętaj o mieszkańcach nieruchomości i o ich wpływie na astronomię: miejscówka, miejscówka, miejscówka. O'Meara obserwuje pod nieskazitelnie ciemnym niebem na szczycie wulkanu pośrodku Pacyfiku. Większość z nas może tylko pomarzyć o obserwacjach w takich warunkach. Następnie, powinieneś zdać sobie sprawę, że do pewnego stopnia obserwacje to sztuka którą trzeba posiąść, a O'Meara to jeden z mistrzów naszych czasów. Osobiście myślę, że doświadczony obserwator obserwujący Messiery 8" teleskopem na przedmieściach może, przy należytym podejściu, zobaczyć większość detali które przywołuje O'Meara.
Na koniec, powyższe niesie związaną z tym kwestię. Większość amatorów astronomii szybko uczy się techniki zwanej zerkaniem aby wyłowić szczegóły w słabych obiektach. Pozwala to skupić światło w Twoich oczach na pręcikach (lepiej wykrywających światło) a nie na czopkach (wymaganych do widzenia w kolorze) aby wykrywać i badać słabe obiekty. Wymaga to praktyki i nawet doświadczony obserwator może oszukać samego siebie myśląc, że dostrzega coś czego w rzeczywistości nie widzi. Mędrcy zwą taki efekt "urojeniem zerkania".
Problem rodzący się po przeczytaniu (lub w trakcie czytania przy teleskopie) szczegółowych opisów obiektu tkwi w tym, że astronom jest przygotowany widzieć to co sugeruje autor. Może być niezwykle trudno odróżnić ten efekt od tego co się faktycznie widzi. Jedynym sposobem na to aby rzeczywiście określić na co się patrzy jest czas i praktyka - wracaj do obiektu kilka razy zanim zdecydujesz "tak, rzeczywiście widzę ramiona spiralne w M51 w moim 80mm refraktorze". Nowy, pisząc coś takiego na forum publicznym, jest jak świeże mięso rzucone wilkom. Wiem. Widziałem to i powiem Ci, że nie jest to przyjemne. Ale dla jasności - to coś z czym musisz się zmierzyć w przypadku KAŻDEGO poradnika/książki obserwacyjnego i nikt nie jest na to uodporniony. Poprzez praktykę, staniesz się doświadczonym obserwatorem. Prosta świadomość takiego zjawiska często wystarcza aby je kontrolować. Z drugiej strony - nie obniżaj również wagi swoich obserwacji. Rozważ to jako jeszcze jeden powód do prowadzenia notatek obserwacyjnych.
Mimo iż
The Messier Objects może być używana przy teleskopie, ja tego nie robiłem. Dlaczego? Dwa z powodów określiłem powyżej: godny pożałowania brak użytecznych map oraz moja własna naturalna predyspozycja do "urojenia zerkania". Wolałem czytać ją po sesji - wybierając smakowite kąski historyczne o obiektach które widziałem, lub robiąc notatki na nadchodzącą sesję - "użyj różnych powiększeń aby sprawdzić śrubę w M13".
Zostawiając na boku te mankamenty, zarówno astronomowie praktyczni jak i teoretycy znajdą w tej księdze wiele dobrego, a ja ją polecam. W uzupełnieniu do historii, wrażeń znad okularu i notatek obserwacyjnych, jest to także wejrzenie w umysł znakomitego obserwatora wizualnego.
Odnośniki:Cartes du Ciel: naprawdę pierwszorzędny, darmowy (!) komputerowy atlas nieba Patricka Chevalley - użyj go do wydruków odpowiednich map do swojego własnego polowania na Messiery.
http://www.stargazing.net/astropc/Katalog Messiera: doskonała informacja i zdjęcia na temat Charlesa Messiera i jego katalogu - prowadzona przez SEDS -
Students for the Exploration and Development of Spacehttp://www.seds.org/messier/
Tak więc - co do Twojego ostatniego Maratonu Messiera - obserwowałeś M101 dwukrotnie?