Obserwacje amatorskie czyli jak obserwować skuteczniePRO - Poradnik Raczkującego Obserwatora (obiektów głębokiego nieba)polaris, luty 2010Przygotowanialiczba pogodnych, bezksiężycowych nocy w Polsce to jakieś 10% z 365, a i tak nie wszystkie wypadną w dogodnym dla nas czasie...Ponieważ pogodne noce w naszym klimacie nie są zbyt częste, warto się do nich przygotować. Szkoda tracić czas na spontaniczne wyszukiwanie, chociaż nie twierdzę, że to nie jest sposób na owocne spędzenie nocy pod gwiazdami, jednak aby efektywnie wyciskać przysłowiowe ostatnie poty ze sprzętu, potrzeba nieco przygotowań. W zależności od apertury teleskopu i pory roku, wybór rejonu nieba pozostawiam Wam. Po przejrzeniu mapek nieba wybieramy interesujące nas obiekty i sprawdzamy wstępnie ich jasności, jasności powierzchniowe i rozmiary. Proponuję, przed pierwszą obserwacją, nie wczytywać się w opisy obserwacyjne wybranych obiektów aby się nie sugerować i nie "dopowiadać" sobie, że w okularze "coś tam" widać :) Jeśli nie uda się za pierwszym razem, sami zadecydujmy czy poczytać opisy innych obserwatorów czy wciąż próbujemy sami. W przypadku trudniejszych obiektów warto wydrukować sobie (np. z darmowego programu
Cartes du Ciel/Star Charts) szczegółowe mapki z zasięgiem gwiazdowym zbliżonym do możliwości naszego teleskopu. Ja tak robię w przypadku bardzo małych mgławic planetarnych, gromad kulistych z katalogu Palomar czy co słabszych galaktyk.
Ubiórpamiętajmy - na polu obserwacyjnym będzie zawsze zimniej i wilgotniej niż nam się wydajeCzy obserwujemy w ciepłą noc letnią czy mroźną zimową, czy może w wilgotne noce wiosenno-jesienne, jedno jest pewne - źle dobrane ubranko na pewno zepsuje wypad w teren. Ubieramy się "na cebulę" czyli warstwowo - 2, 3 czasem 4 warstwy. Ze zbędnej warstwy można wyskoczyć, ale brakującej nie znajdziemy w krzakach. Ja zawsze ubieram ciepłe buty wysokie do kostek i dwie lub trzy pary ciepłych skarpet (uwaga, nie przesadźmy z wciskaniem nogi do buta - jeśli ucisk będzie zbyt duży, możemy niechcący pogorszyć krążenie w stopach, co bardzo przyspieszy ewentualne wychłodzenie tej części ciała). Odpowiednie ogrzanie stóp jest kluczowe - to one są najbliżej gruntu, gdzie temperatura spada najbardziej. Następnie 2-3 warstwy spodni (w tym mogą być kalesony), warstwy powyżej pasa - np. koszulka, sweter, polar i kurtka, oraz czapka - jaka, to zależy od prognozowanej temperatury powietrza. Zimą oczywiście ciepłe, ale wygodne rękawiczki, pozwalające na swobodne manewrowanie akcesoriami, z pewnym chwytem. Najlepiej takie posiadające wszyte od wewnętrznej strony dłoni gumowe "łatki" zapobiegające wyślizgnięciu się trzymanych akcesoriów. Spróbujcie na mrozie po godzinie czy dwóch obserwacji coś chwycić i pewnie trzymać. To tylko wydaje się proste :) Obserwacje to czas spędzony w większości nieruchomo przy okularze, dlatego dobry ubiór, zapewniający zachowanie ciepła, jest tak ważny. Jeśli pozwolimy na szybkie wychłodzenie ciała, czy zamarzanie palców u stóp - to będzie to koniec przyjemnych obserwacji, a zacznie się walka z "trzęsawką" całego ciała i myśl o szybkim powrocie... Zdecydowanie warto zaopatrzyć się w termos z gorącą herbatą. Na dużym mrozie warto pomyśleć o okresowej przebieżce rozgrzewającej - na jakiś czas pomaga!
Wiosną i latem warto zaopatrzyć się w spray na komary, meszki i inne latające bzykadełka żądne naszej krwi. Spryskanie wierzchnich ciuchów powinno je odstraszyć, a zawsze można poprawić, perfumując się w trakcie obserwacji :)
Jeśli jedziemy w dzicz sami, można pomyśleć o środkach obrony koniecznej. Dopowiedzcie sobie konkrety...
Sprzętto nie tylko teleskop i okularyJadąc na obserwacje zawsze mam ze sobą kilka rzeczy bez których nie wyobrażam sobie sesji obserwacyjnej. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z astronomią obserwacyjną, stałem jak ten kołek przy teleskopie i kręciłem się dookoła niego zerkając w okular. Szybko się jednak przekonałem, że dużo wygodniej i o niebo lepiej obserwuje się siedząc! Teraz mam już na stałe w bagażniku mój astro-stołek, trzeci z kolei, w końcu wygodny i trwały (IKEA...). Solidność stołka to bezpieczne obserwacje - przekonaliśmy się o tym na którymś z wypadów do Jezior kiedy mój drugi z kolei taborecik załamał się pod kolegą Emde ;) Istotną rzeczą jest dopasowanie wysokości stołka do typu i wielkości teleskopu tak, aby siedząc mieć dostęp do wyciągu niezależnie od pozycji i kąta nachylenia teleskopu. W przypadku dużych Newtonów na Dobsonie, często potrzeba dość wysokich siedzisk (ileż razy oglądałem zdjęcia z amerykańskich astro-zlotów gdzie przy 32" Dobsie koleś stoi na drabince sięgając do wyciągu ;) ), lub idealnych w takich przypadkach dedykowanych astro-krzesełek z regulowaną wysokością siedziska. W przypadku teleskopów na montażach azymutalnych i paralaktycznych z wyciągiem w dolnej części tubusu (refraktory, Maki, SC), wystarcza zazwyczaj standardowy "taboret".
Kolejnym drobiazgiem który na stałe gości w mojej astro-walizce jest dobrej jakości latarka czołowa ze światłem białym i czerwonym (najlepiej diodowym). Niezbędna przy czytaniu map w trakcie sesji obserwacyjnych, kiedy trzeba szybko rzucić okiem w atlas aby zaraz potem wślepiać się w okular w poszukiwaniu galaktyczki na granicy zasięgu. Światło czerwone też nie może być zbyt jasne, co czasem okazuje się dopiero "w polu" kiedy źrenice oczu osiągną 4-6mm i nawet pozornie słabe, czerwone światło latarki staje się nieco za jasne. Naklejenie na klosz latarki kawałka czerwonej folii powinno problem rozwiązać. Ja w swojej latarce wykorzystałem dodatkowo patent podsunięty mi przez Grzegorza "Moraleza" - wyjęcie jednej z trzech baterii z (tego konkretnego modelu) latarki powoduje jej nieco słabsze świecenie. Oczywiście, po wyjęciu bateryjki, zamykamy obwód, np. sprężynką od długopisu, wkładając ją w miejsce baterii!
W wilgotne noce przydatna staje się czasami suszarka z wtyczką samochodową 12V. Dzięki niej można dość skutecznie usuwać parę z elementów optycznych teleskopu i akcesoriów, na tyle je ocieplając, że mamy spokój na kolejne kilkanaście lub kilkadziesiąt minut. Uwaga! na możliwość rozładowania co słabszego akumulatora! Unieruchomienie samochodu na polu czy w lesie to dość marna perspektywa...
Jeśli prowadzimy notatki obserwacyjne, zaopatrujemy się w arkusz papieru i coś do pisania co nie zawiedzie ani na mrozie ani w wilgoci (ołówek?). Oczywiście dobrze jest też pomyśleć o twardej podkładce z klipsem przytrzymującym kartkę. Lubiący elektronikę i gadanie do siebie, mogą posiłkować się dyktafonem (zapisującym dźwięk na przykład w formacie mp3), ale ja preferuję notatki klasyczne.
Jeszcze kilka słów o atlasie nieba. Nie wgłębiając się w szczegóły, polecam w miarę odporny na wilgoć. Może to być wydrukowany egzemplarz popularnego Taki's 8,5mag Star Atlas z mapkami w foliowych koszulkach, albo - lub też - Pocket Sky Atlas, z mapkami na świetnym, odpornym na wilgoć papierze. Mapek dodatkowych, wydrukowanych na konkretne obserwacje raczej przed wilgocią nie chronię i najczęściej pod koniec obserwacji są mokrymi szmatkami :)
Oczywiście, przed wyjazdem należy dokładnie sprawdzić czy wzięliśmy wszystkie niezbędne rzeczy. Raz mi się zdarzyło, że rączki blokujące tubę w Dobsie zostały w domu na szafce :) Pół biedy jak zapomnimy atlasu, ale wystarczy brak jednej małej, ale ważnej śrubki do montażu i możemy wracać do domu.
W Jeziorach mawiamy, że każdy szanujący się obserwator ma lornetkę...
Obserwacjeco by tu dziś...Kiedy już wybierzemy miejsce obserwacji, rozpoczynamy rozstawianie sprzętu. Postarajmy się to zrobić od razu porządnie, aby potem nie "latać" z całym majdanem. Ustawmy się tak, aby ewentualne światła latarni czy oświetlenia pobliskich domostw jak najmniej nam przeszkadzały w adaptacji wzroku do ciemności. Dobrze jest "zasłonić" je wykorzystując naturalne przeszkody pomiędzy światłem a nami, na przykład drzewa czy słupy. Pamiętajmy, że najczęściej obserwowana część nieba to południe, południowy-wschód i południowy-zachód. Dlatego generalnie rzecz biorąc, mając w pobliżu większe miasto, najlepiej pozostawić je na północy aby mieć wolny od zaświetlenia kierunek południowy. Jeśli nieopodal miejsca obserwacji przechodzi droga, należy założyć, że ona też będzie co jakiś czas źródłem niechcianego światła reflektorów przejeżdżających samochodów. Niestety, w nocy poza miastem kierowcy lubią używać świateł drogowych, tzw. "długich" co jeszcze pogarsza sprawę. Dodatkowo, kiedy najdzie lekka mgiełka rozpraszająca snop światła, efekt pojaśnienia się pogłębia. Dlatego postarajmy się usiąść plecami do drogi. Łatwo powiedzieć ;)
Nareszcie zaczynamy obserwacje. W oczekiwaniu na ostateczne wychłodzenie teleskopu (uzyskanie jednakowej temperatury w tubie optycznej co w otoczeniu) oraz na całkowitą adaptację wzroku do ciemności, możemy pobuszować po co jaśniejszych, znanych i lubianych kanonach na niebie. Kiedy jesteśmy gotowi do boju, zaczynamy "podchodzenie" do wybranego obiektu.
Mała uwaga - w bardzo wilgotne noce starajmy się trzymać aktualnie niewykorzystywane okulary, soczewki barlowa i filtry w miarę ciepłym miejscu (np. bagażnik samochodu) aby zapobiec szybkiemu zaparowaniu. Wyciągajmy je tylko na czas kiedy potrzebujemy ich do obserwacji.
Skupię się tu na słabszych, bardziej wymagających celach. Jasne i popularne (np. Veil ;) ) potrafimy po kilku sesjach znajdować bez szczególnego celowania i podchodzenia. Po prostu wycelowujemy teleskop, kilka ruchów okrężnych i powinniśmy mieć obiekt w polu.
Do obiektów nie tak oczywistych, polecam sprawdzoną metodę
starhoppingu. Polega ona na podejściu w rejon celu po jasnych gwiazdach i ich otoczeniu widocznym w polu szukacza optycznego. Z mojego doświadczenia wynika, że właśnie szukacz optyczny, o średnicy 50-60mm i polu widzenia około 5-6
o najlepiej nadaje się do tej metody. Celowniki typu
Red Dot są mniej precyzyjne i pozwalają na jedynie zgrubne dojście do rejonu bez możliwości szczegółowego sprawdzenia okolicy, na co pozwala szukacz optyczny będący lunetką o określonym polu widzenia i zasięgu gwiazdowym.
Konfrontując co jakiś układ gwiazd szukacz-mapka nieba przesuwamy się w stronę okolicy gdzie leży nasz cel. Pamiętajmy, że zazwyczaj obraz w szukaczu i w okularze jest odwrócony i czasem lustrzany (w zależności od typu teleskopu). Warto przed rozpoczęciem
starhoppingu "wyczuć" obraz w teleskopie i szukaczu aby nie mieć problemów z rozpoznaniem specyficznych układów gwiazd i kierunków które mają nas naprowadzić na cel. Jeśli jesteśmy w regionie nieba bogatym w gwiazdy, można spróbować
starhopping bez szukacza, tylko od razu z szerokokątnym okularem dającym nam pole 1-1,5
o.
Ponieważ typ odwrócenia obrazu może być różny w szukaczu i teleskopie, polecam, jeśli to możliwe, takie dobranie szukacza aby dawał taką samą orientację obrazu jak teleskop. To zdecydowanie ułatwia poszukiwania!
Przykładowy, prosty
starhopping do M31 i NGC7331 w szukaczu z polem 5
o:
Kiedyś na jednym z for dałem też przykład dojścia do NGC6888 przez charakterystyczny układ gwiazdek:
...oraz do NGC5301:
A w jednym z opisów obserwacji na Astronocach pokazałem dojście do Kwintetu Stephana od NGC7331:
(wszystkie mapki z Cartes du Ciel)Udało nam się dojść (liczba prób dojścia drastycznie się zmniejsza wraz z wrastającym doświadczeniem obserwacyjnym) do rejonu gdzie powinien znajdować się poszukiwany obiekt. Na początek wkładamy do wyciągu okular który da nam jak największe pole widzenia w teleskopie, optimum jest pole 1
o, co pomoże w zorientowaniu się w układzie gwiazd który widzimy w szukaczu. Następnie jak najdokładniej ustawiamy pole, aby mieć szukany obiekt w jego środku. Czasem już wtedy coś nam majaczy i wystarczy się przyjrzeć dokładniej lub zmienić okular dający nam nieco wyższe powiększenie aby być pewnym udanego łowu. Ale jeśli to jakaś słaba galaktyka na granicy zasięgu naszego teleskopu, namęczymy się nieco bardziej. Jeśli nie możemy dostrzec mgiełki, sukcesywnie zwiększamy power kontrastując tym samym tło nieba co bardzo często pomaga w wyłapaniu nagle pojawiającej się w okularze słabej poświaty. Nie raz zdarzało mi się wątpić nie mogąc wychwycić obiektu w powiększeniu 80-90x (u mnie daje to źrenicę wyjściową ok. 2,2-2,5mm), a desperacka zmiana okularu na 7mm (źrenica ok. 1,2mm) wywoływała okrzyk triumfu :) Nagle galaktyczka pojawiała się "znikąd", a jest tam, gdzie wcześniej nie było "nic". Czasem jest tak, że po ponownej zmianie okularu na 14mm galaktyczka bywa do wyłapania, ale to już rzecz wtórna.
Po 100% upewnieniu się, że mamy w okularze poszukiwany obiekt, możemy spisać szybką notatkę z zapisaniem okularu w którym pierwszy raz go dostrzegliśmy i krótkim opisem jego wyglądu. Jeśli okolica jest szczególnie ciekawa, bazgrolę szybki "szkic" z zaznaczeniem najjaśniejszych gwiazd pola i obiektu wśród nich. Nie ma się co oszukiwać - bądźmy pewni, że widzieliśmy obiekt. Nawet 99% pewności to obserwacja niepełna. Dlatego ideałem jest obserwować w dwie, trzy osoby, aby móc potwierdzić widoczność celu prosząc o zerknięcie kolegów.
Po powrocie z obserwacji lubię skonfrontować opisy i szkice z tymi w NSOGu (
The Night Sky Observer's Guide), a poczytanie opisów obserwacyjnych z teleskopów 10-12" obiektu który ustrzeliliśmy w 8" daje sporą satysfakcję :)
Istnieje kilka metod ułatwiających szukanie słabych obiektów. Oprócz zapewnienia sobie jak najciemniejszego miejsca obserwacji i pełnej adaptacji oka do ciemności, warto mieć kawałek ciemnej tkaniny którą możemy okryć głowę i okular zupełnie odcinając światło zewnętrzne. Można wykorzystać do tego kapotę, a w ostateczności zasłonić z obu stron miejsce styku oko-okular dłońmi. Redukujemy tym możliwe refleksy świetlne na powierzchni soczewki ocznej okularu i ewentualnie światło odbite od warstw filtra mgławicowego wkręconego w okular. Efekt bywa zaskakujący! Innym sposobem jest metoda zerkania, szeroko opisana już w różnych artykułach, umiejętność obserwatorowi wręcz niezbędna. W skrócie - próbując dostrzec w polu widzenia słaby obiekt, staramy się patrzeć nie na wprost, ale lekko "z boku", wykorzystując czulszą część siatkówki oka gdzie znajdują się światłoczułe pręciki. Jeśli potrzebujemy dodatkowego upewnienia się, że widzimy to co chcemy, możemy lekko puknąć kilka razy w tubę teleskopu i sprawdzić czy "obiekt" również drży w polu tak jak okoliczne gwiazdki. Jeśli tak, możemy już być pewni, że go ustrzeliliśmy.
Inną dobrą metodą na lepsze widzenie słabych obiektów jest zamknięcie oczu na chwilę przed spojrzeniem w okular i zrobienie kilku głębokich wdechów żeby natlenić mózg. I pamiętajmy - w teleskopie wszelkie galaktyki i mgławice będą szare, czasem nieco jaśniejsze, ale na pewno nie kolorowe. Barw możemy doszukiwać się na gwiazdach (gwiazdy pojedyncze, barwne układy podwójne, gromady otwarte), ale też raczej tych jaśniejszych. W gromadach kulistych też nie należy się spodziewać feerii barw. Jedynym wyjątkiem wśród mgławic to niektóre mgławice planetarne które posiadają dość wyraźne zabarwienie niebieskawo-zielone czy seledynowe.
Po obserwacjachdbajmy o sprzętPo każdych obserwacjach warto w domu przejrzeć sprzęt i odparować optykę. Zdjąć dekielki z obiektywu, pozwolić ujść z tuby teleskopu wilgoci, to samo zrobić z okularami, filtrami i inną optyką. Nieodparowana wilgoć lubi się skroplić i zostawić wyschnięte ślady np. na soczewkach ocznych okularów. Czas oczekiwania można umilić sobie przeglądnięciem notatek, a ja, tak jak wcześniej napisałem, zazwyczaj zagłębiam się w NSOGa. Drobnica jest gotowa do spakowania po jakichś 15-20 minutach, a teleskop w zależności od wielkości lustra/soczewki. Soczewka 80mm odparowuje jakieś 20-30 minut, a zwierciadło 200mm zostawiam otwarte do rana (oczywiście tuba pochylona pod kątem, żeby kurz nie opadał na optykę, a wszelkie kropelki wilgoci spłynęły ze zwierciadła).
Zmęczenieprzykimanie na astro-stołku grozi nagłym przyziemieniem i kupą śmiechu, ale "urwanie filmu" za kierownicą w drodze do domu to...W archiwalnym numerze
Sky&Telescope (12/2006) znalazłem doskonały artykuł wyjaśniający mechanizmy odpowiedzialne za efekt zmęczenia i senności. Wybrałem z niego najciekawsze fragmenty które warto poznać.
Co zapobiega senności w czasie obserwacji:
- przekąski z wołowiną, rybą, jajkiem
- migdały, awokado, banany, ziarna dyni lub sezamu
- żucie gumy miętowej
- okresowe rozciąganie i krótki spacer
- unikanie kofeiny w późnych godzinach nocnych (jeśli jednak chcemy wypić kawę, to wczesnym wieczorem)
Co pomaga w zaśnięciu po powrocie do domu:
- zakończenie obserwacji co najmniej pół godziny przed świtem
- kubek gorącego mleka (lub kakao) i ciastko pół godziny przed położeniem się do łóżka
- wypicie rumianku lub herbaty cytrynowej
- całkowite zaciemnienie sypialni
To tyle moich przemyśleń po kilkuletnim doświadczeniu obserwacyjnym, ale sam temat to przysłowiowa "rzeka". Podstawy które, mam nadzieję, pozwolą początkującym obserwatorom bezboleśnie wejść w świat samodzielnych obserwacji, bezpiecznych, owocnych i sprawiających radość obcowania z rozgwieżdżonym niebem. Każdy nasz samodzielnie "odkryty" obiekt doskonali kunszt obserwacyjny, i to właśnie nasze doświadczenie, zbierane w trakcie wielu sesji obserwacyjnych, zrobi z nas prawdziwych wymiataczy "deesowych", czego wszystkim życzę :)
Pogodnego nieba!
11.02.2010