Dzwonowo, Zachodniopomorskie 10/11.07.2010
23:00-03:00
Jules - Synta 8" Dob
Polaris - Synta 8" Dob
Weekend, nów i ładna pogoda. To połączenie mogło oznaczać tylko jedno – kolejną nockę obserwacyjną. W Jeziorach szykował się prawdziwy mini zlot, lecz my zdecydowaliśmy się na spontaniczny wyjazd w pewne wyjątkowe miejsce. Na pewno każdy kojarzy sławetną mapkę LP dla terenu Polski. Jej wygląd nie napawa optymizmem, na ogromnych obszarach dominuje czerwień i pomarańcz (czyli obserwacyjna tragedia), zieleń (da się przeżyć) oraz granat, gdzie warunki obserwacyjne są całkiem niezłe. Jakimś cudem ostały się jeszcze na tej mapie ostatnie czarne plamy, oznaczające tereny wolne od zanieczyszczenia światłem. Na mapie są to Bieszczady, dolina Biebrzy, Mazury i samotna czarna plama na północnym zachodzie kraju – Puszcza Drawska. To tam pojechaliśmy :) Decyzja o wyjeździe była błyskawiczna – pozałatwialiśmy swoje sprawy, zapakowaliśmy sprzęty w kombi Polarisa i ruszyliśmy w trasę. Na szczęście nie był to wypad zupełnie w ciemno. Bazę obserwacyjną stanowiła moja działka w pobliżu Drawieńskiego Parku Narodowego.
Zajechaliśmy na miejsce ok. 19:00. Szybka, orzeźwiająca kąpiel w pobliskim jeziorze zmyła z nas znużenie pozostałe po upalnym dniu. Później tylko kolacja i ok. 22:30, jeszcze za jasna, rozstawiliśmy sprzęt na pobliskim polu. Miejsce to było niemal idealne – odkryty horyzont w kierunku południowym, w zasięgu wzroku żadnych sodówek ani widocznych łun miejskich. Nie przeszkadzała też pobliska trasa krajowa (z mojej działki czasem widać światła drogowe przejeżdżających samochodów). Ale nic nie może być doskonałe – jedyną wadą tego miejsca był maszt telefonii komórkowej, wyposażony w dość silne, czerwone światła pozycyjne, widoczny na południowo zachodnim horyzoncie. Nie zrażeni tym faktem czekaliśmy na zapadnięcie ciemności. Okazało się jednak, że porządnie ściemniło się dobre pół godziny później niż na naszej ostatniej sesji w Jeziorach. Niby niecały stopień szerokości geograficznej, a już da się zauważyć taką różnicę?
(1) Rozkładamy sprzęty, (2) siadamy i delektujemy się ciemniejącym niebem:
Sesję rozpoczęliśmy od znanych szlagierów, które pod tak ciemnym niebem ukazują więcej szczegółów niż dane nam jest dojrzeć spod Poznania (zresztą często zdarza mi się, że obserwując z Puszczy zamiast wyłapywać słabe kłaki, gapię się przez pół nocy jak zahipnotyzowany w znane i jasne eMki...). Wkrótce po tym byliśmy zmuszeni zaimprowizować mały pokaz nieba dla mojej Mamy i jej gości, którzy jakimś cudem znaleźli nas w tych ciemnościach. Usłyszawszy nawoływanie byliśmy już przygotowani na taką ewentualność ("Kurde, idą tu. To ja ustawiam Emtrzynachę, a Ty walnij Dziką Kaczkę" - "Dobra" ;) ). Gdy poszli, zaczęliśmy czesać nisko położone obiekty Strzelca, które w Jeziorach nie wychylają się nad oborę. Perfekcyjna pogoda, Droga Mleczna rozlewająca się po niebie, wiszące nad horyzontem chmury gwiezdne Tarczy i Strzelca zapowiadały doskonałą sesję. Mój łup tego wieczoru to: NGC 6544, 6553, 6520, 6522, 6624, 6568, 6583, 6440, 6445 oraz cała masa szlagierów z katalogu Messiera. Z obiektów które nie dały się złowić po raz kolejny (próbowałem ostatnio w Jeziorach) to kilka kulistych w okolicach Thety Wężownika – NGC 6325, 6355, 6401 oraz planetarna 6369. Powód po raz kolejny ten sam – zaczęło się rozjaśniać. I to również wcześniej niż w Jeziorach. Ostatecznie, zdołaliśmy powalczyć efektywnie zaledwie pomiędzy północą a 2:00. Świt nastał dokładnie w momencie, w którym zaczynaliśmy się rozkręcać. Apetyt na letnie mgiełki pod ciemnym niebem został rozbudzony maksymalnie, toteż obiecaliśmy sobie powtórkę podczas sierpniowego nowiu.
Okolice Perseusza i Kasjopei:
Okolice Tarczy i Strzelca:
Na koniec, gdy zwinęliśmy sprzęciory do auta, natura ufundowała nam jeszcze jeden niesamowity spektakl – na jaśniejącym niebie ukazał się ogromny, rozbudowany i przepiękny kompleks obłoków srebrzystych. Polaris trzaskał foty, a ja próbowałem nie zgubić szczęki gdzieś w zbożu, bo był to mój „pierwszy raz” z tym intrygującym zjawiskiem:
Warto było wybrać się na tę wycieczkę. Warto będzie się też wybrać w sierpniu i wrześniu, gdy puszczańskie niebo pokaże pazury!