Jodłów - nie będę się zbytnio rozpisywał co i jak bo to pewnie zrobi Polaris, a skupię się na esencji wyjazdu - obserwacjach :) Samo niebo jest niesamowite: mleko od horyzontu do horyzontu, widać że jest niejednorodne i składa się z obłoków gwiezdnych, żadnego zaświetlenia, świetna widoczność w praktycznie każdą stronę, trochę ograniczona jedynie od zachodu. Zasięg moim zdaniem powyżej 7 mag, aczkolwiek nie mierzyłem go. Hichoty widoczne na wprost, Ameryka Północna podobnie, zerkaniem widoczna wyraźnie Zatoka Meksykańska. Więcej szczegółów o niebie będzie później, już w opisie obserwacji. Lekkim zgrzytem były problemy z wilgocią, ale w miarę bezboleśnie dało się je obejść w postaci odrośników z wszelkich dostępnych pod ręką materiałów. Wszystkie moje obserwacje prowadzone LB 12" z Meade QX 26mm i Explore Scientific 9mm. Ale dość już nudnych wstępów.
Dzień pierwszyNiestety pierwsza nocka nie rozpieszczała nas z pogodą, można to porównać do lizania lizaka przez szybę ;) Chmury znikały z nieba 3-4 razy na maksymalnie 10-15 minut odsłaniając powalający widok. Każdy starał złapać się chociaż kilka kłaków, w tym oczywiście ja, niestety zbyt dużo DSów nie znajdziecie poniżej. Nie mniej o kilku warto coś więcej powiedzieć. Z góry uprzedzam, że opis będzie mocno subiektywny, emocjonalny i mało fachowy ale cóż, taki już jest wizual :) Te kłaki o których nie ma co zbytnio mówić po prostu wymienię ;)
No to jedziemy, najpierw Skorpion i okolice:
M17 - najlepsza jaką widziałem kiedykolwiek, kształt Łabędzia razem z kuprem widoczny od razu, widać wszędzie ciemniejsze pasemka, w tle delikatne obłoki mgławicy i mnóstwo gwiazd, wszystko to bez filtra!
M22 - ponownie nokaut i najlepszy widok tej kulki w moich obserwacjach, olbrzymia, bardzo jasna, rozbita do samego środka, aż strach pomyśleć jak by wyglądała wyżej na niebie
M11 - najlepsza jaką widziałem, ostra, kontrastowa i przebogata w gwiazdy
M57 - bardzo jasna i niejednorodna, jak czarno-biała pojedyncza klatka, szkoda, że nie miałem czy przypowerować żeby powiększyć skalę obrazu
IC1296 - (15mag, pow. 15,31mag) - galaktyka w Lutni obok M 57 i pierwszy problem, widziałem ją zerkaniem przez około 20-30% czasu wypatrywania jako bardzo słabe, małe i delikatne podłużne pojaśnienie ułożone w tym samym kierunku co Ring. Jestem pewien, że tam majaczyła, niestety Polaris nie potwierdził tej obserwacji ale to na pewno przez to, że nosi okulary ;)
M51 z NGC5195 - były nisko tak, że wiadomo...
M13 - bardzo rozległe zewnętrzne pole gwiazd i widoczna "śruba" gwiezdna
NGC6207 - (11,6mag, pow. 13,73mag) - galaktyka obok M13, widoczna bez problemu i jasna
M5 - mimo niskiego położenia rozbita w całości i jasna
M71 - widoczne częściowe rozbicie
NGC457 - gromada otwarta E.T., mrowie gwiazd w tle
Hichoty - najlepsze jakie widziałem i tyle w temacie, ostrość, kontrast, tło gwiezdne masakra
M103 - była, fanem nie jestem ;)
M27 - widoczna zerkaniem gwiazda centralna (13,5mag) i boczne "dmuchnięcia"
Na tyle starczyło pogody w pierwszą noc.
Dzień drugiMyślę że po prostu to przemilczę, jakieś 15 minut pogody, potem kaszanka i to nieświeża, nie ma nawet co opisywać. Prognoza zapowiadała totalny klar od 21, wydawało się też, że faktycznie będzie dobrze i się wypogodzi, Jules jednak stwierdził że nie i miał rację ;) W dodatku lustro wtórne mi zaparowało w jakieś 30 minut, upolowałem tylko jakieś pojedyncze M-ki których nawet nie zapisałem w notatkach.
Dzień trzeciSzczerze mówiąc, nie wierzyłem że będzie dobrze jednak Jules i Polaris powiedzieli, że się wypogodzi i tak było ;) Dodatkowo w moje ręce zamiast fatalnego Meade 26mm trafił Pentax XW 20mm (podziękowania dla Hansa jeśli to przeczyta ;) ), posklejałem odrośnik z folderów reklamowych z foto-tapetami, więc już nic nie mogło mnie powstrzymać i tak na szczęście było ;) Dodatkowo ktoś z samochodu puszczał mega klimatyczną muzę wręcz stworzoną do obserwacji co nadało tej nocce specyficznego nastroju. Obiekty które opisałem już wcześniej, pominę.
NGC6181 - (11,9mag, pow. 13,7mag) - jasna i łatwa galaktyczka w Herkulesie z tabelki Small Wonders
NGC6482 - (11,3mag, pow. 12,85mag) - j.w.
NGC6802 - (8,8mag, pow. 10,9mag) - ładna, mała gromada otwarta przy wschodnim końcu Wieszaka, na liście Herschel 400
NGC6823 - (7,1mag) - otwarta w Lisku, również H400
NGC6830 - (7,9 mag) - j.w.
NGC6882 - (8,1mag) - j.w., położona zaraz obok 6885, ciężko poprowadzić miedzy nimi granicę
NGC6885 - (8,1mag) - j.w
NGC6940 - (6,3 mag) - jedna z najwspanialszych otwartych, świetnie skontrastowana z czarnym jodłowskim niebem, oczywiście na liście H400
Palomar 10 - (13,22mag) - razem ze wspomnianą wcześniej IC1296 to największa wątpliwość co do skutecznej obserwacji. Jadąc do Jodłowa znałem tylko jasność, miałem dokładną mapkę i wiedziałem że łatwo nie będzie. Podczas obserwacji wykonałem sobie szkic okolicy na którym zaznaczyłem gwiazdę przy której coś majaczyło. Teraz porównując ze zdjęciami okazuje się że kulka znajduje się dokładnie w tym miejscu, a naszkicowana gwiazda jest przy jej jasnej krawędzi, jednak nie do końca to co pamiętam odpowiada rzeczywistości. Najjaśniejsze gwiazdy w Pal’u 10 mają 18 mag, relacje i szkice obserwacyjne opisują ją jako bardzo słabą i trudną w 16-calowych Newtonach i ogólnie jednego z najtrudniejszych Palomarów. Widać nie do końca wiedziałem na co się porywam, więc będę na pewno próbował ja wyłapać znając dokładnie rozmiar (4’) i położenie, ale na chwilę obecną oczywiście kłaka nie zaliczam.
NGC6888 - (10mag) - Crescent z Ultrablockiem, zacytuję Julesa- "jak na czarno-białym zdjęciu", widoczny cały łukowaty pierścień o niejednolitej jasności i grubości, środkowa poprzeczka i żebrowanie, wszystko na tle nie wygaszonej przez UB Drogi Mlecznej, oczywiście to najlepszy "półksiężyc" jaki widziałem w astro-karierze ;)
Kompleks Veila z Ultrablockiem - ponownie miazga, wspaniale widoczna włóknistość i przestrzenność, "miotła" na swoim szerszym końcu zamiata każdego tym co tam widać, Trójkąt Pickeringa jak na dłoni, ciężko oddać słowami ten widok, ale z Polarisem razem stwierdziliśmy, że pod tym niebem i z filtrami ten obiekt jest ładniejszy niż na zdjęciach, bo detal jest podobny, a całość zachowuje lekkość i "zwiewność" którą jasne obszary mgławicy gaszą na fotografiach.
NGC7006 - (10,6mag, pow. 12,6mag) - mała, zwarta i słaba kulka w Delfinie, jedna z najodleglejszych związanych z Drogą Mleczną, na liście H400
NGC6905 - (12mag, pow. 12,9mag) - dość duża i dobrze widoczna planetarka w Delfinie, kulisty, niejednorodny kształt
NGC6956 - (12,5mag, pow. 13,7mag) - mała, dość łatwa galaktyka w Delfinie z gwiazdką na lewej krawędzi
NGC7331 - (9,5mag, pow.14,3mag) z 7340 (13,7mag, pow. 12,9mag), 7335 (13,4mag, pow. 12,9mag) i 7337 (14,4mag, pow. 14,3mag) - "Deer Lick": wszystkie 3 towarzyszki widoczne już w Pentaxie 20mm, wskakuje na listę moich ulubionych gromadek galaktyk
Kwintet Stephan’a - wszystkie 5 składników widoczne i pięknie rozdzielone: malutka 7317 (13,6mag), 7318a (13,4mag), 7318b (13,2mag), 7319 (13,3mag) i 7320 (12,5mag)
NGC7814 - (10,5 mag, pow. 14,2mag) - dość jasna, ale wbrew domysłom na podstawie zdjęć, nieciekawa galaktyka w Pegazie, czarna pasmo dzielące galaktykę niewidoczne
NGC404 - (10,4mag, pow. 13,06mag) - Mirach i duch ładne jak zawsze ;)
NGC891 - (10mag, pow. 15,39mag) - galaktyka w Andromedzie, podłużny kształt, jądro i pasmo pyłowe bardziej oczywiste niż w Jeziorach
NGC7332 - (11mag, pow. 13,8mag) i 7339 (12,1mag, pow. 14,2mag) - łatwiutka i ładna parka galaktyk w Pegazie
NGC7454 - (12,2mag), 7448 (12,1mag), 7465 (12,4mag), 7463 (12,7mag) i 7464 (13,4mag) - 5 galaktyk w Pegazie mieszczących się w jednym polu, 7464 mała, słaba i prawie gwiazdowa, sprawdzając teraz potwierdziłem dopiero, że to galaktyka, bo w zasięgu atlasu Takie’go się nie mieściła
NGC7479 - (11mag, pow. 13,6mag) - jasna ale mało wyraźna galaktyka w Pegazie
M33 - widoczne spiralne ramiona i nachylenie galaktyki, zatkało mnie?
W tym momencie przerzuciłem się na M31, ale o tym za chwilę w oddzielnym "rozdziale"
M45 - wokół "głównych" 7 sióstr widoczne były wyraźne pojaśnienia różnej wielkości, widok podobny do widoku mgławicy Iris - czy były to ślady mgławicy refleksyjnej czy para wodna na optyce? Sam nie wiem, ale pozostałe gwiazdki w gromadzie były idealnie ostre i punktowe
NGC1499 - Mgławica Kalifornia, była widoczna zerkaniem już w szukaczu, w okularze wyraźne obłoki mgławicy, oczywiście nie mieści się cała w polu ale można bez problemu się po niej "przejechać" - dokładnie widoczne krawędzie i jaśniejsze rejony
NGC1265 - (12,2mag, pow. 13,4mag) - od niej chciałem rozpocząć podróż po gromadzie Abell 426 w Perseuszu, ale zmęczenie dawało się ze znaki, nie widziałem na oczy i całkiem nieźle zmarzłem, więc odpuściłem już. Nic dziwnego jednak, bo dochodziła 3 w nocy i mijała powoli 6 godzina obserwacji ;) Jak się okazało potem, chwilę później nad Jodłowem pojawiły się chmury.
Królowa Andromeda, jej świta i prawdziwy Deep Space Temu obiektowi poświęcę trochę więcej miejsca gdyż dla mnie był to hit wieczoru. Bez przedłużania może: zabrałem się za nią około godziny 2 kiedy znajdowała się praktycznie w zenicie. Tuba wycelowana, spojrzenie w szukacz i już wiedziałem że będzie grubo - galaktyka zajmowała prawie całe jego pole, oceniam ją na jakieś 4,5 stopnia. Dalej oko wędruje od szukacza do okularu i nastał największy dzisiaj nokaut (kolejny zresztą ;) ): 2 niejednorodne pasma pyłowe widoczne od razu bez jakiegokolwiek zerkania, NGC206 - jeden z największych obszarów formowania się gwiazd w obrębie Grupy Lokalnej po prostu świecił. W trójkącie utworzonym przez niesamowicie jasne jądro M31, M32 i NGC206 widoczne łukowate pojaśnienia i ciemniejsze miejsca na galaktycznym halo, po "drugiej stronie" jądra podobnie, ale są mniej oczywiste, widać po prostu masakrycznie, że jest to galaktyka spiralna, a nie jakiś "kłak" rozlany na ciemny tle nieba. Jeśli chodzi o wrażenia estetyczne, był to najpiękniejszy obiekt jaki kiedykolwiek widziałem.
Przez kilkanaście minut podróżowałem sobie po Andromedzie podziwiając jej piękno, aż nastał czas na jej świtę - gromady kuliste do niej należące. Po ustrzeleniu w Jeziorach bez problemu G1 (Mayall II), wydrukowałem sobie mapkę ze
Small Wonders zawierającą 8 najjaśniejszych gromad położonych w środkowej części tej galaktyki. Szczerze mówiąc byłem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu bo najjaśniejsza z nich miała 14,2mag a najsłabsza 15mag, sprawę "ratowały" opisy, że są to gwiazdopodobne punkty o rozmiarach w granicach 2"-3" więc warto było spróbować. Na pierwszy ogień poszła ponownie G1 (13,7mag) - starhopping zajął jakieś 30 sekund, widoczna była jako gwiazdka z halo już w Pentaxie XW 20mm czyli przy powiększeniu 75 razy, w ES’ie 9mm (170x) skala obrazu była większa, ale niestety nie widać jeszcze charakterystycznej „Myszki Miki”. Ponownie zabrakło mi powera, ale na pewno jeszcze wrócę do tego obiektu nie raz tej jesieni. Jak widać w praktyce, trochę przesadzone są opinie że G1 widać dopiero w większych sprzętach i przy powiększeniu rzędu 170-200 razy ale o tym skrobnie pewnie coś Polaris ;) Przy okazji, gdy w Jeziorach patrzyłem na G1, w szukaczu w miejscu gdzie ona się znajdowała było ciemne niebo, w Jodłowie widać było halo Andromedy.
Dalej przeszedłem do kolejnych kulek, w większości wymagały "wyzerkania" ich z tła, czasami pomagało delikatne pukanie w tubus, wtedy z czarnego tła "wyskakiwał" drgający gwiazdopodobny punkt, nie mniej niektóre z nich były widoczne od razu. Zależało to zapewne w większości od miejsca w którym się znajdowały, niektóre były przygaszane przez jasne tło galaktycznego halo. Mapka ze Small Wonders którą się posługiwałem miała zasięg 15mag, podczas poszukiwań kilkakrotnie widziałem gwiazdy których tam nie było, więc miałem zasięg powyżej 15mag - przekraczający teoretyczny zasięg teleskopu ;) Sam starhopping z tak szczegółową mapką i okularem o polu 100 stopni jest banalny, mimo powiększenia 170x skacze się od gwiazdy do gwiazdy i wszystko utrzymuje się na tyle długo w polu że można odejść od sprzętu do mapki na stoliku na moment i po powrocie do okularu zorientować się bez problemu gdzie jesteśmy. Dodatkowo świadomość, że szukamy kulek z innej galaktyki widząc często w jednym polu pasma pyłowe czy jądro M31 rozwala.
Udało się wyłapać w kolejności według jasności: G76 (14,2mag), G280 (14,2mag), G78 (14,3mag), G213 (14,7mag), G272 (14,8mag), G119 (15mag) i G73 (15mag). Nie widziałem G72 (15mag), pewnie z powodu gorszego kontrastu w tym miejscu albo zbyt bliskiego położenia przy jaśniejszej gwieździe. Ach, to się nazywa Deep Space ;)
Tak wyglądały moje obserwację w Jodłowie, jak wspomniałem wcześniej, mnóstwo tu subiektywnych odczuć i zachwytów ale tak to wyglądało, nic nie poradzę? Sporo też jest chaosu w doborze obiektów ale ciężko się zdecydować mając tak naprawdę tylko jedną noc. Zdaję sobie sprawę, że pominąłem wiele perełek letnio-jesienno-zimowego nieba ale inaczej niestety się nie dało. Na zakończenie dodam tylko, że gdy pakowałem sprzęt, nad zachodnim, górskim horyzontem była już tarcza Oriona i świeciła Betelgeza.
Ucio pięknie opisał swoje zmagania obserwacyjne, a ja po opisie obserwacji skupię się na dokumentacji fotograficznej z walorami krajoznawczo-przyrodniczymi. Nie ukrywam, że jechaliśmy z dużymi nadziejami na dwie pełne nocki obserwacyjne, a prognozy były dość optymistyczne. Przed Rawiczem przestało nawet padać ;) Niestety, rzeczywistość okazała się mniej sprzyjająca obserwacjom, ale pogoda sprzyjała za to wypadom w góry. Wychodziliśmy po śniadaniu i wracaliśmy krótko przed kolacją :)
Ale najpierw jednak kilka słów o obserwacjach:
Wstyd przyznać, ale pogodna noc tak mnie oszołomiła, że zamiast łupać słabe kłaki, skupiłem się na znanych wspaniałościach nieba letnio-jesiennego, które na jodłowskim niebie zyskują 100% piękna. Cóż mogę napisać z perspektywy 8-calowca? Po lekturze 12-calowego Ucia moje opisy wypadną blado, więc ograniczę się do kilku ciekawszych obiektów. Ogólnie rzecz biorąc, według mnie najlepsze warunki były pierwszej nocy, kiedy mieliśmy trzy okienka obserwacyjne, mniej więcej po 10 minut każde, kiedy zachłannie łapaliśmy co się dało. W czasie "okienek" warunki były doskonałe - niebo klarowne, ciemne, a gwiazdy ostre jak szpilki. Seeing był lepszy niż ten w trakcie trzeciej, całkowicie pogodnej, nocy. Najpierw zobaczyłem swoją najlepszą M22 w życiu - rozbitą w pył, wyraźną, niemal jak M13. Potem był standardowy łańcuszek - M11, Orzeł, Laguna, Omega, Trójlistna. Zahaczyłem o M27, M71 (gapiłem się na nią nieprzyzwoicie długo), Veila (wyraźnie widoczne trzy części), większe i mniejsze kuliste nieba letniego, sporo otwartych, w tym Hichoty i ET... Oczywiście trzeciej nocy powtórzyłem te standardy, rozszerzając listę o między innymi sporo gromad otwartych w Kasjopei z różnej maści katalogów.
Dużą radość tej nocy sprawił mi jeden z bardziej wymagających obiektów dla 8", który zawsze mi sprawiał problemy na podmiejskim niebie Jezior. To słabiutka gromada otwarta NGC188, jedna z najstarszych jakie znamy. Położona w Cefeuszu, bardzo blisko Gwiazdy Polarnej, jest nie lada wyzwaniem. Przy niej NGC7789 czy NGC6791 to latarnie. W Jodłowie nakierowałem Syntę i gromadka po prostu była. Słabe, ale widoczne bez problemu mrowie gwiazdek, jak to bywa z takimi obiektami, większe wrażenie robi fakt NA CO patrzymy, a nie JAK to wygląda :)
Noc druga nie dała nam żadnych szans...
Trzeciej nocy był czas na wyzwania. Dla rozgrzewki odwiedziłem starą znajomą - kulistą Pal 9 (NGC6717), najjaśniejszą z katalogu Palomar. Była tam i była jasna :)
Potem wyhaczyłem bardzo ładną, ale dość trudną na podmiejskim niebie parę gromad otwartych w Orle - NGC6755 i 6756, oraz małą kulkę NGC6760, też w Orle. Teraz przyszła kolej na wyzwanie - gromadę kulistą NGC6366 w Wężowniku, której nie mogłem dostrzec w Jeziorach. Położona banalnie bo blisko gwiazdy 4,5mag, do teraz była dla mnie poza zasięgiem. Rzut oka pod jodłowskim niebem i ustrzelona. Widoczne na wprost, słabe skupisko gwiazd, nieco dalej od gwiazdy niż się spodziewałem.
Niedaleko na południe jest inna kulka - IC1257. Niestety, nie mogę w 100% jej potwierdzić, chociaż wydaje mi się, że ją widziałem jako małe, słabe "kaszkowanie" tła.
Oczywiście nie zapomniałem o G1/Mayall II, największej gromadzie kulistej w M31. Wbrew pozorom, to dość łatwy obiekt w 8" jeśli wiemy gdzie jej szukać. Sporo już o niej napisaliśmy przy okazji obserwacji w Jeziorach, a rozpisał się o niej również Ucio, więc ograniczę się do stwierdzenia, że mam ją "zaliczoną". Tworzy wyraźny trójkąt z dwoma pobliskimi gwiazdkami, niestety, "uszy" pozostały niewidoczne. Widać za to lekkie rozmycie. Nie oczywiste, ale na tyle wyraźne, że przy bliższym zerknięciu nie można jej pomylić z gwiazdą. Położenie G1 względem M31 zaznaczyłem na archiwalnym zdjęciu Emdego:
Ścigając się z wilgocią spróbowałem też odszukać Pal 11 - kolejną stosunkowo jasną kulkę z katalogu Palomar. Kiedy wydawało mi się, że ją mam, poprosiłem Ucia o potwierdzenie i doszliśmy do wniosku, że faktycznie, na tle kilku słabych gwiazdek widać słabe skupisko-mgiełkę które może być kulistą. Pozostawmy to na razie na tym etapie - sprawdzimy to w Jeziorach w 12" :)
Na koniec udało mi się jednoznacznie potwierdzić w 8" galaktykę eliptyczną Maffei 1 w Kasjopei. Szkoda, że tego giganta przesłania płaszczyzna Drogi Mlecznej. Zamiast wspaniałej galaktyki widać ledwo najjaśniejszą część. W okularze to owalne pojaśnienie tła, widoczne po wpatrzeniu się w pole, a samo miejsce dość łatwe do namierzenia. Maffei 1 (opisana jako obiekt-wyzwanie w Small Wonders) oddalona jest od nas o 10 milionów lat świetlnych...
W drugiej części nocy zza wiaty wyłonił mi się Jowisz. Niestety, bez tranzytu i WCP, najlepiej prezentował się w 86x z ostro zarysowaną tarczą. Przy okazji skoczyłem do Urana, który obecnie jest na niebie bardzo blisko Jowisza. Przy 171x widać było małą seledynową tarczkę bez jakichkolwiek szczegółów.
W tym momencie zaczęły mi parować okulary, a kartki atlasu zmieniły się w wilgotne szmatki (na całe szczęście zrobiliśmy sobie z Uciem odrośniki na szukacze z ulotek reklamowych, które dzielnie wytrzymały całą noc). Dodatkowo przez całą sesję prześladował mnie wzniecany raz po raz blask pobliskiego ogniska. Zniechęcony, pokręciłem się jeszcze nieco po standardach, a w końcu spakowałem. Koniec nocki spędziłem przy Dobsie 10" Krzysztofa gdzie przy miłej rozmowie celowaliśmy w najciekawsze obiekty letnio-jesiennego nieba mając do dyspozycji kilka Naglerków i filtr OIII. Krzysztof - świecenie sprzętom w obiektywy w czasie robienia zdjęć to nie najlepszy pomysł ;)
W sumie, wynik na trudnych obiektach 3:2. Słabo, szkoda gadać!
Zdecydowanie milej wspominam nasze dzienne wędrówki po okolicznych (pa)górkach. Świeże powietrze, niezła pogoda i doskonałe towarzystwo Julesa i Ucia w połączeniu z widokami jakimi nas raczyła Ziemia Kłodzka w pełni zrekompensowały niedosyt obserwacyjny. W piątek wybraliśmy się na Śnieżnik szlakiem niebieskim czyli jak Hobbit - "w tę i z powrotem". W sobotę zdobyliśmy Trójmorski Wierch i wróciliśmy nieco okrężną drogą, szlakiem żółtym przez Jodłów. Te górskie włóczęgi sprawiły, że praktycznie nie było nas cały dzień w Ostoi, i z tego co wyczytałem z opisów innych uczestników zlotu ominął mnie turniej w piłkarzyki :(
Atmosfera zlotowa:
Towarzyszyły nam pająki nie tylko z lusterkami wtórnymi:
Samotny Dob:
Samotne drzewo:
Rodzina refraktorów:
Samotny koń:
Krowa wpatruje się w Księżyc i Wenus (wołowinka na dole po prawej):
Słońce zachodzi nad Jodłowem:
Poniżej nieco zdjęć z wypadów w góry (to niewielka część zasobów karty SD):
Czarna Góra:
Igliczna z Marią Śnieżną:
Śnieżnik:
Trójmorski Wierch ze Śnieżnika:
Trujak:
Potoki, potoki:
Widoki na szlaku żółtym do Jodłowa:
I na koniec panoramy:
Ostoja:
Schronisko pod Śnieżnikiem ze szlaku:
Masyw Śnieżnika z Trójmorskiego Wierchu:
Trudno przecenić walory poznawczo-towarzyskie zlotu. Nie sposób nie tęsknić do czystego górskiego powietrza, ciszy i spokoju na szlakach. Żal nieco pogody obserwacyjnej, ale nic straconego - jakieś 120km na północ od Poznania mamy dwie świetne miejscówki obserwacyjne z niebem praktycznie takim jak w Jodłowie :)
Dla mnie wyjazd do Jodłowa niemal do ostatniej chwili stał pod wielkim znakiem zapytania. Cieszę się bardzo, że jednak się udało. Pobyt w górach pozwala porządnie naładować akumulatory i dokładnie tego było mi trzeba. Sudety to przepiękne miejsce.
Pogoda dała nam tylko jedną noc obserwacyjną, ale za to obfitującą w obiekty które bardzo trudno było by mi wyhaczyć z naszych stron – mam tu na myśli niżej położone rejony Strzelca i słabe kłaki w Wielorybie i Rzeźbiarzu, na które przeznaczyłem większość czasu obserwacyjnego.
Koledzy wspomnieli już o jodłowskim niebie. Przyznać trzeba że jest tam ciemno. Nie byłem jednak jakoś szczególnie zaskoczony zasięgiem, mimo sporej wysokości n.p.m. Trochę zadziwia obecność aż takiej wilgoci – było dosłownie mokro.
Przechodząc do sedna, czyli obserwacji - pierwszej nocy widziałem zaledwie 4 obiekty, z czego jeden był jasnym meteorem. Drugi i trzeci to M71 (pięknie rozdzielona) i M57, która początkowo świeciła jasno, wyraźnie i kontrastowo, by po chwili przygasnąć i stopniowo skryć się za chmurą na następną godzinę. Następna krótka przerwa w chmurach przyszła zbyt szybko bym mógł się zaczaić na coś konkretniejszego. Po kolejnej godzinie ogólna irytacja wzięła górę nad chęcią obserwacji DSów i na tapetę wszedł Jowisz. Dobry seeing pozwolił cieszyć się znakomicie ostrym obrazem tarczy planety. No ale żeby nie było za fajnie, przyszła kolejna chmura, odbierając ostatnią przyjemność.
Noc drugą uczcijmy minutą ciszy...
Trzecia noc zrekompensowała całkowicie dwie poprzednie. Wykosiłem sporą liczbę brakujących Herscheli ze Strzelca, Pegaza i Wieloryba, zahaczyłem też o Rzeźbiarza. By formalności tradycyjnie stało się zadość, wymienię łup tej ciekawej sesji: NGC 6569, 6520, 6540, 6401, 6369, 5905, 7217, 7331, 7448, 7479, 7814, 7723, 253, 288, 247, 157, 584, 596, 615, 779, 720, 908, 936, 1055, 1022, 1052. Nie zabrakło też kilku eMek, m.in. 2, 54, 70. Zaliczyłem 16 nowych obiektów z listy H400, powiększając mój wynik do okrągłych 300 zaobserwowanych pozycji. Cóż, została zaledwie setka i muszę przyznać że z niektórymi mam w 8" trudności. Jednak ciemne niebo i przyzwoita wysokość nad horyzontem części obiektów to warunki konieczne by bezproblemowo zaliczyć wszystkie 400. A ponoć lista była propozycją dla posiadaczy teleskopów od 6" w górę, obserwujących w warunkach podmiejskich...
Obiekty godne uwagi i ogólnie ciekawe:
NGC246 (10,9mag) – mgławica planetarna w Wielorybie. Za pierwszym podejściem do niej odniosłem porażkę. Nie było widać dosłownie nic. Mgławica nie przypomina bowiem planetarek w klasycznym wydaniu. Zamiast obiektu gwiazdopodobnego lub okrągłej plamki światła, widać delikatne pojaśnienie wokół kilku słabych gwiazdek. 246 jest duża i rozlazła, ma małą jasność powierzchniową i delikatną strukturę. Co ciekawe, OIII wycina ją całkowicie z pola widzenia.
NGC247 (9,2mag) – galaktyka w Wielorybie. Ma naprawdę spore rozmiary kątowe (21,4'x6,9') przez co jej jasność powierzchniowa jest mała. Przekłada się to na widok w okularze – zerkaniem majaczy niewyraźny owalny kształt. Brak szczegółów, ciężko dopatrzeć się samej galaktyki, o strukturze i rozkładzie jasności nie wspominając.
NGC253 (7,8mag) – galaktyka w Rzeźbiarzu. Rozmiary kątowe bardzo podobne do poprzedniczki, lecz wyraźnie łatwiejsza do zauważenia i obserwacji. Bardzo wyraźna, owalna plama światła, lekkie pojaśnienie w kierunku centrum, w miarę jednolita jasność, rozmyte brzegi, brak widocznej struktury spiralnej. Bardzo ciekawa galaktyka, możemy tylko żałować że nie wznosi się u nas wyżej.
NGC288 (8,1mag) – gromada kulista w Rzeźbiarzu. Piękna, symetryczna kulka, jasna, widoczna granulacja, z uwagi na niskie położenie ciężka do rozdzielenia.
NGC157 (10,4mag) – galaktyka w Wielorybie. Całkiem spora, lekko owalna, jednolicie jasna plamka światła. Ciekawa.
NGC6540 (14,6mag) – gromada kulista w Strzelcu. Już zdjęcie zdradza że to ciężki przypadek. Coś majaczy w miejscu gdzie powinna się znajdować, trudno wydobyć ją z tła, wymaga ciemnego nieba i wyniesienia sporo ponad horyzont. Obiekt ciekawy ze względów historycznych. Herschel sklasyfikował ją jako słabą mgławicę, Per Collinder umieścił ją w swoim katalogu gromad otwartych w 1930 roku, gdzie pozostawała do 1994, by znów zacząć figurować jako gromada kulista.
NGC6520 (7,6mag) – gromada otwarta w Strzelcu. Jedna z najładniejszych gromad w tym gwiazdozbiorze, mała i zwarta, dobrze odcina się od bogatego tła Drogi Mlecznej. Obiekt wart zatrzymania się przy okularze na dłużej.
NGC6369 (11,4mag) – mgławica planetarna w Wężowniku. Dość spory, szarawy, regularny dysk, dobrze odcina się od tła, jednolicie jasny na całej powierzchni, gwiazda centralna niewidoczna.
Na koniec dodam krótko i zwięźle główną refleksję, jaka naszła mnie po pobycie w Jodłowie: Ekipa z Pyrlandii to wizualowcy radykalni. Kto inny unika integracji zlotowej, do końca mając nadzieję na nagłe przejaśnienie nocnego nieba? ;)