Jeziory Wielkie 28.02/1.03.201121:00-01:30Dymsza - Messier Bresser 130/1000 MON-1Gregohr - Synta 8" Dob SynScan GOTO (nówka!)Jules - Synta 8" DobPolaris - Synta 8" DobNareszcie zimowo-wiosenne niebo się zlitowało i zaaplikowało nam całkiem ładną noc z warunkami na prawdziwe czesanie słabych kłaków. Po północy mogliśmy już mówić o pierwszych obserwacjach marcowych :) Na placu byłem pierwszy i od razu dałem cynk Julesowi, że jest dobrze i ma pakować tyłek do Jezior. Niedługo po mnie dotarł Gregohr ze swoim nowym nabytkiem z TS - rozsuwaną Syntą 8" Dob z GOTO. Następnie pojawił się Dymsza, a po jakimś czasie Jules. Po krótkiej pogawędce zrobiliśmy tradycyjny przegląd znanych-i-lubianych, przeczesaliśmy obszar od Stożka po Rozetę, a kiedy Lew podniósł się z mgieł przyhoryzontalnych zaczęliśmy wędrówkę po galaretach. W sumie zaczęliśmy ją z Julesem, a Dymsza skupił się na nieco jaśniejszych obiektach i ćwiczył starhopping pod okiem Julesa. O ile pamiętam zaczął od otwartych w Woźnicy, przeszedł do Raka (M67), potem powalczył z M51 i Tripletem w Lwie (jak to określił - w porównaniu do Synt 8" w 130mm było ciemno i smutno ;) ).
W tym czasie Gregohr toczył nierówną walkę z zasilaniem SynScana. Akumulator żelowy starczył na kilkanaście-kilkadziesiąt minut i zdechł. Nie wytrzymywał przy prędkościach naprowadzania, ale dawał radę ze śledzeniem. Chyba nie obędzie się bez dużego akumulatora... Sama konstrukcja ciekawa, ale nie jestem przekonany do takich hybryd. Dodatkowo zaskoczył mnie brak łożyskowania w azymucie, a poślizg na teflonie wymaga sporej dawki energii zasilającej. W opisie tego teleskopu znalazłem coś takiego: "Quiet operation". Ciekawe co na to krowy jeziorskie po wczorajszej nieprzespanej nocy ;)
Dymsza i Gregohr pewnie skrobną coś od siebie, a my skupimy się na naszych polowaniach na galarety w 8". Podobnie jak pamiętnej sierpniowej nocy w Dzwonowie, przesuwaliśmy się z Julesem po tych samych obiektach, mówiąc sobie co i jak widać. Dobra zabawa! Fajnie jest mieć świadomość, że dwie osoby celują w ten sam rejon i mają w okularze podobny widok. Jak zwykle podstawowym atlasem był Taki's 8,5mag, który pod koniec sesji rozleciał się Julesowi w rękach :)
Nieco obiektów typowo zimowych:
2264 - gromada Choinka/mgławica Stożek - gromada zawsze robi wrażenie w szerokim polu
2261 - mgławica zmienna Hubble'a po raz kolejny :)
2254/2251/Basel 7 - wszystkie trzy gromady w jednym polu (okular 20mm 70o); każda inna w swej formie, od podłużnej 2251, przez owalną 2254, po malutką Basel 7
2244 - gromada zatopiona w mgławicy Rozeta; bez filtra mgławica "widoczna" jako obszar bez gwiazd, może delikatnie bardziej szary od reszty tła
2252 - spora gromada na krawędzi Rozety
2174/2175 - mgławica emisyjna z "wtopioną" gromadą otwartą; najjaśniejsza część mgławicy wokół gwiazdy 7,5mag widoczna z filtrem UltraBlock
Zahaczyliśmy też o NGC 2194 i 2169 - dwie bardzo ładne gromady otwarte w Orionie, maksymalnie różne, a każda piękna; 2169 znana jest też jako gromada "37" - sami sprawdźcie dlaczego :)
Część wiosenna:
Po nasyceniu oczu Tripletem Lwa, zaczęliśmy krążyć w jego okolicy, a następnie poszliśmy na północ aż do granicy z Wielką Niedźwiedzicą. Galaktyki we wschodniej części Lwa (wiele z nich jest małych, zwartych, o niewielkiej różnicy pomiędzy jasnościami całkowitymi a powierzchniowymi).
3593 (10,9mag/SB 13,4mag)
3666 (12,0mag/SB 13,5mag) - nieco przeszkadza pobliska Iota Leonis (3,9mag)
3596 (11,2mag/SB 14,1mag)
3598 (12,4mag/SB 13,3mag) - tu zawiódł brak notatek - do poprawki
3599 (11,9mag/SB 13,8mag)
3608 (10,8mag/SB 12,6mag)
3605/3607 (12,3mag/SB 11,8mag / 9,9mag/SB 12,9mag)
bardzo ładne, małe trio (w sumie kwartet) tworzące trójkąt ostrokątny; 3605/7 widoczna w praktycznie jako jedna mgiełka w powiększeniu 60x, jedynie czasami, zerkaniem widoczna mniejsza 3605 jako lekkie pojaśnienie zaraz przy 3507
3626 (11,0mag/SB 12,5mag)
3655 (11,7mag/SB 11,8mag)
3659 (12,3mag/SB 12,6mag)
3686 (11,3mag/SB 13,2mag)
3684 (11,4mag/SB 13,3mag)
3681 (11,2mag/SB 13,0mag)
3691 (11,8mag/SB 11,4mag)
znana, klasyczna grupka, trzy galaktyki położone w jednej linii i jedna lekko z boku przy środkowej; 3691 mimo sporej jasności, ledwo widoczna - tu widać jak wiele czynników (oprócz jasności) wpływa na widoczność obiektu - Jules jej nie widział, a to przecież 11,8mag!
3801 (11,7mag/SB 13,7mag)
Dwie ostatnie to było niezłe wyzwanie. Położone praktycznie "nigdzie", w polu pozbawionym gwiazd odniesienia są naprawdę trudne do znalezienia. Obydwie widnieją na liście H400 i są jednymi z najtrudniejszych z "Herscheli":
3900 (11,3mag/SB 12,8mag)
3912 (12,7mag/SB 12,7mag)
krążyliśmy w tej okolicy aż w końcu się pojawiły :)
Lekki mróz nie dawał się we znaki przy braku wiatru, za to w połowie sesji zaatakowała nas wilgoć która niegroźnie zamarzała na tubach, za to nieznośnie osiadała na okularach, a Dymszy dodatkowo na lusterku wtórnym i szukaczu bez odrośnika. Suszarka 12V była w użyciu.
Mówi Jules:
Na miejsce dotarłem dopiero ok 22.00. Lew wznosił się coraz wyżej nad horyzont, wypierając nieubłaganie zimowe gwiazdozbiory. Wiedząc że jest to jedna z ostatnich w tym sezonie okazji by wyłuskać trochę z zimowych gromad, skierowałem się w rejon pogranicza Jednorożca, Oriona i Bliźniąt, by przypomnieć sobie nieco zimowej klasyki. Na pierwszy ogień poszła NGC2169 w Orionie. Nazwa katalogowa może mało mówić o wyglądzie tej gromady. Za to nazwa zwyczajowa "37 cluster" zdradza bardzo wiele - gromada składa się z dwóch wyraźnie rozdzielonych grup gwiazd, z których najjaśniejsze układają się w asteryzm przypominający cyfry 3 i 7. Gromada jest jasna i dosyć luźna, jest to bardzo ciekawy obiekt, który nie wymaga ciemnego nieba i apertury by zaprezentować się w pełnej krasie.
Lepszych warunków wymaga za to NGC2194, leżąca jakieś 2,5 stopnia na południowy wschód od 2169. Jest zdecydowanie słabsza, w miarę rozległa lecz gęsta i bogata w gwiazdy. Następnie przyszedł czas na klasykę - NGC 2264, czyli "choinka" - stanowi punkt wyjścia do eksploracji bardzo ciekawego rejonu gromad i mgławic, znajdującego się na południowy zachód od niej. Sama gromada to znany obiekt lornetkowy - luźna, jasna i rozległa, wymagająca małego powiększenia w teleskopie. NGC 2261 czyli Zmienna Mgławica Hubble'a - na ostatniej sesji widzieliśmy ją w 12-ce Ucia. Tym razem przyjrzeliśmy się jej z Polarisem w naszych ósemkach. Jest uderzająco jasna, wyraźnie odcina się od tła, ma niemal regularny, trójkątny kształt. Dosyć mała w 22mm, zwiększenie poweru pozwala dostrzec gwiazdę która podświetla obłok pyłu tworzący mgławicę. Kolejne obiekty, do końca sesji obserwowaliśmy z Polarisem "synchronicznie" - niezależnie odnajdując i potwierdzając wzajemnie następne cele.
Tuż obok Mgławicy Hubble'a - na południowy wschód, znajdziemy 3 ciekawe gromady, mieszczące się przy w dłuższym okularze w jednym polu. NGC 2254 - bardzo mała i dość liczna, dobrze prezentuje się w 13mm, ciekawie gwiezdne otoczenie w tle. NGC 2251 - luźna, słaba, uboga w gwiazdy. Basel 7 - nie było jej w NGC chyba ze względu na jej niepozorną naturę - ot kilka słabych gwiazd. Jadąc dalej na południowy wschód próbowaliśmy złapać NGC 2236. Niestety, bezskutecznie. Jadąc na południe, trafiamy na NGC 2244 - luźną, jasną gromadę, stanowiącą centralną część mgławicy Rozeta. Gromada ta, podobnie jak Choinka, to jasny obiekt lornetkowy, obserwowana przez teleskop nie prezentuje się równie dobrze jak w szerokim polu lornetki. Sama Rozeta (2237-8, 46) ukazała się nam jako rozległe, słabe poszarzenie tła, o półokrągłym, słabo zdefiniowanym kształcie. Łapanie zimowych gromadek zakończyliśmy na NGC 2252. Jednorożec zachodził już za oborę, przyszła więc pora na wiosenne polowanie na galaktyki.
Zaczęliśmy typowym klasykiem M65/66/NGC3628 i od razu przekonaliśmy się, że noc pod względem obserwacji galaktycznych zapowiada się ciekawie. Tuż obok Tripletu, łatwo zlokalizowaliśmy jeszcze 3593 (na wschód) i 3666 (na południowy zachód) - obydwie w miarę jasne, jednorodne pod względem jasności. Od Tripletu przesunęliśmy się na północ - 3596 w okolicach Thety Leonis i dalej w kierunku małego tripletu 3599, 3608, 3607/3605 - wszystkie dosyć blisko siebie lecz niezbyt wyraziste. Zataczając łuk na zachód i południe, kolejno ukazywały się: 3626, 3659 i 3655. Kolejny triplecik, niecały stopień na wschód - 3681, 3684 i 3686, ułożone w jednej linii, ledwo mieściły się w jednym polu w 22mm, z czego dwie pierwsze, widoczne na pierwszy rzut oka, trzecia zaś wymagała chwili skupienia i użycia techniki zerkania. Polaris wyhaczył jeszcze pobliską 3691, ale ja nie mogłem jej potwierdzić. Z okolicznych galaktyk padła jeszcze 3801. W planach było jeszcze dorwanie 3912 z listy H400, znajdującej się ok. 10 stopni na północ od tego rejonu, tuż przy granicy z Wielką Niedźwiedzicą. Galaktyka ta to dosyć ciężki przypadek. Znajduje się w miejscu zupełnie pozbawionym jasnych gwiazd i podejście do niej jest przez to masakryczne. Do tego jest jedną z najsłabszych galaktyk z listy. Zastanawia mnie po co została w ogóle uwzględniona. Przy poszukiwaniach w miarę łatwo natknąć się na pobliską 3900, na tyle jasną, że można jednoznacznie potwierdzić jej widoczność. 3912 natomiast, widać ledwo zerkaniem. Sprawiła nam sporo kłopotu. Jest to obiekt pod zdecydowanie ciemniejsze niebo. Przy podejściu do niej po drodze mijaliśmy kilka potencjalnych kłaków (m.in. 3842, 3816, 3812, 3879) ale okazały się zbyt słabe jak na nasz sprzęt i niebo. Coraz bardziej dawała się we znaki wilgoć powodując uciążliwe parowanie okularów. Sesje kończyliśmy zresztą z grubą warstwą szronu na teleskopach. Wiosenny sezon galaktyczny został jednak otwarty zacnie i obficie. Wiosna zapowiada się tak samo - pod jeziorskim i puszczańskim niebem wyczeszemy w tym roku jeszcze sporo!