LOGOWANIE | REJESTRACJA


NowościTesty ANRecenzje użytkownikówKatalog sprzętuObserwacjeArtykułyGaleria

Król, Królowa i trzy lornetki
[OBSERWACJE] 2011-11-14 | Panasmaras | źródło www.astronoce.pl

3.11 wieczorem zgadaliśmy się na wspólny wypad do Blizin. Jak pewnie pamiętacie, niebo na początku listopada było lepsze w zapowiedziach niż w miało to miejsce w rzeczywistości. Mimo nie najlepszej przejrzystości w momencie wyjazdu, pojechałem na miejscówkę licząc, że warunki z czasem się poprawią. Na miejscu czekał Krzysiek, pojawił się też Adam (Grzybek80). Oprócz niegodnych większej wzmianki czternastocalowego Newtona i jakiegoś APO 115mm ze stajni TeleVue, mieliśmy do dyspozycji 10x50 William Optics ED, SkyMastera 25x100 i oczywiście wszędobylskiego Oberwerka Ultra 15x70.

Generalnie podczas całej sesji niebo było dość kapryśne. Przynajmniej tym tłumaczę sobie, dlaczego niektóre słabe - zdawałoby się - obiekty były nieźle widoczne, zaś inne, teoretycznie łatwiejsze - gorzej. Najwyraźniej trzeba było trafić z odpowiednim obiektem w odpowiedni moment. Można też spojrzeć na sytuację inaczej - dostęp do niektórych tylko części nieba ma też swoje plusy. Można się skoncentrować na paru gwiazdozbiorach, zamiast rozpraszać swą uwagę po całym niebie. Tak więc mając do dyspozycji całkiem czysty kawałek nieba, postanowiłem przyjrzeć się przede wszystkim królewskiej parze - Kasjopei i Cefeuszowi.

Zacząłem od rejonu Gamma Cas, w której pobliżu czekają na wypatrzenie dwie całkiem jasne i łatwe gromadki - NGC 225 widoczna jako całkiem spore kątowo pojaśnienie (Harrington pisze, że można wyłuskać w niej kilkanaście gwiazd - mi się nie udało) i nieco na zachód od niej NGC 129, widoczna jako drobniejsza mglista plamka. Próbowałem jeszcze wyłowić trzecią gromadę otwartą w bezpośrednim sąsiedztwie, NGC 136, ale poszukiwania nie przyniosły skutku. Jak się później okazało, gromada ta ma jasność 11,5mag, tak więc można zapomnieć o wyłowieniu jej lornetą 70mm - chyba, że ma się nadzwyczajne niebo do dyspozycji. Później przeniosłem się tradycyjnie do M103, żeby wyłapać coś więcej niż te parę gwiazdek 7-8 wielkości. Zarówno Oberwerk jak i WO pokazały delikatne pojaśnienie przy jaśniejszych gwiazdach - i w zasadzie do tej pory nie wiem, czy był to blask słabszych gwiazd gromady czy tylko poświata tych najjaśniejszych. Za to SkyMaster pokazał całą gromadkę słabych gwiazd obok wspomnianych wcześniej kilku ośmiomagowych słońc. Mimo wyraźnie gorszej jakości optyki, brutalna siła apertury pokazała swoją moc.

Zapominając zupełnie o drobnicy między Gammą a Epsilonem, przeniosłem się za Caph (Betę, czyli najbardziej zachodnią gwiazdę wyznaczającą niebieskie W). W zasadzie miałem tu tylko jeden nowy cel - NGC 7790. Ten uroczy, choć niewielki klaster gwiazd jest bardzo łatwy do wyłapania - w pobliżu znajduje się rząd czterech słońc szóstej i siódmej wielkości, a wspomniana gromada leży w połowie wyznaczanej przez te gwiazdy linii. Widok był piękny zarówno w Oberwerku, jak i mniejszej WO (chyba nawet ten drugi podobał mi się bardziej). Leżącej w bezpośrednim sąsiedztwie gromady 7788 nie dostrzegłem - Pocket Sky Atlas o niej nie wspomniał, a sama nie rzuciła się w oczy. Jednak ze swą jasnością 9,4mag z pewnością jest do wyłapania w lornetce. Nie mogłem sobie odmówić spojrzenia na M52, która mimo moich najszczerszych chęci pozostała nierozbita, i na NGC 7789, która po chwili wpatrywania pokazała lekką ziarnistość, jakby półtora tuzina słońc chciało wyskoczyć ponad poświatę gromady.

Zostawiłem na chwilę Królową, odwiedziłem za to jej małżonka, Pana C. Prawdę mówiąc jest to dla mnie gwiazdozbiór - zagadka. Mimo, że przecina go Droga Mleczna i mimo wspaniałych zdjęć tego obszaru, stosunkowo niewiele ciekawego można w nim znaleźć do obserwacji wizualnych. W zasadzie poza parą NGC 6939/6946 na pograniczu z Łabędziem i poza najbliższą bieguna północnego gromadą otwartą NGC 188 nie znałem innych obiektów w tym gwiazdozbiorze. Tej nocy postanowiłem to zmienić. Na dobry początek wyłuskałem dwie naprawdę małe gromadki - 7510 i 7235, obie o średnicy paru minut kątowych. Odnalazłem też całkiem przyjemną NGC 7160, położoną niemal w samym środku czworoboku Cefeusza. Widoczna była jako małe, niezbyt obfite skupisko słabych gwiazdek obok kilku jaśniejszych o dwie-trzy wielkości. Dodatkowo uroku dodawało jedno ze słońc o pomarańczowej barwie. Ten bardzo miły dla oka, tfu, oczu widok, przypominał stosunkowo mało znaną otwartą w Lutni - Stephenson 1.

Po nieudanym podejściu do NGC 7023, spróbowałem wyłapać jeszcze IC 1396, kojarzącej się przede wszystkim z Trąbą Słonia. Phil Harrington wspomina, że mgławica otaczająca gromadę jest do wyłapania w lornetce wyposażonej w filtry UHC. Bez filtrów widać było w zasadzie luźną i całkiem rozległą gromadę gwiazd, choć miałem wrażenie, że niebo w tym miejscu ma delikatnie jaśniejsze tło. Nie wykluczam więc dostrzeżenia mgławicy, choć jest to temat do potwierdzenia przy najbliższej sposobności.

Będąc w tym rejonie nieba, poświęciłem parę chwil okolicom ciemnej smugi Barnarda 168, oczywiście pod kątem próby potwierdzenia widoczności Kokonu (IC 5146) w lornetce. Pojaśnienia żadnego tam nie widziałem, ale i warunkom było daleko do optymalnych, głównie z powodu wysokości tego obszaru nieba ok. 40o nad horyzontem. Dostrzegłem za to bez problemu dwie piękne gromady otwarte w Jaszczurce - NGC 7209 i 7243. Pierwsza z nich, leżąca bezpośrednio na przedłużeniu ciemnej krechy B168 na pierwszy rzut oka była wyraźnym, mgiełkowatym pojaśnieniem bez wskazówki co do charakteru obiektu. Jednak po parunastu sekundach wpatrywania, z tła zaczęły wychodzić jaśniejsze gwiazdy, a reszta pojaśnienia gromady nabrała lekkiej ziarnistości. Druga ze wspomnianych gromad prezentowała się bardziej okazale, zarówno pod względem rozmiarów jak i jasności tworzących ją gwiazd (czytaj - rozbita od pierwszego wejrzenia).

Wróciłem jeszcze do Łabędzia, na drugą stronę Barnarda 168. Po nacieszeniu oczu widokiem M39 (jeśli widzieliście ją tylko w teleskopie, to tak naprawdę jej nie widzieliście), poszukałem dwóch pobliskich maleństw (o tak, drobne, kilkuminutowych rozmiarów gromady otwarte królowały podczas tej sesji). Łowy zakończyły się połowicznym sukcesem - o ile NGC 7062 dała się wyłapać bez większego problemu, o tyle nie mogłem znaleźć NGC 7082. Ta druga według klasyfikacji Trumplera ma oznaczenie IV2p, czyli: IV - słabo wycinająca się z tła, 2 - gwiazdy o średnim zróżnicowaniu jasności, p - uboga. I chyba to właśnie, razem ze sporymi, jak się później okazało, rozmiarami kątowymi (25') stało się kluczem do braku sukcesu podczas tej sesji. Cóż, wrócę do niej przy lepszym niebie. Skoczyłem jeszcze w bok do 7686 - i tu kolejne rozczarowanie. Mimo jasności 5,6mag, gromada okazała się być wyjątkowo uboga w gwiazdy. Poza paroma jaśniejszymi punktami światła, nic szczególnego nie pokazała. Przez moment myślałem, że może lornetka jest za małym instrumentem do tego obiektu, ale czternaście cali lustra nie pokazało wiele więcej. Cóż, wygląda na to, że obiekt jest zaliczony (zdjęcia i opisy potwierdziły tę zdobycz), ale pewnie nieprędko do niego wrócę.

Jednym z ostatnich obszarów nieba, któremu poświęciłem swą uwagę była południowo-wschodnia część gwiazdozbioru Kasjopei. Miejsce jest dobrze kojarzone przez astrofotografów - znajdują się tam Serce (IC 1805) i Dusza (IC 1848). Charakterystyczny kształt litery Y gromady Melotte 15 był łatwy do znalezienia, natomiast znowu miałem nieodparte wrażenie rozległego pojaśnienia tła w tej okolicy. Porównywałem na pobliskim Stocku 2 i tam niebo wydawało się być ciemniejsze. Czyżby Serce? Pojaśnienie nie było jednolitym rozległym plackiem, zdawało się mieć swoje odnogi. Późniejsza konfrontacja z atlasem (i zdjęciami) wskazują, że pojaśnienie tła mogło być znajdującą się tam mgławicą. Pobliska gromada otwarta IC 1848 również zdawała się mieć jaśniejsze tło (czyżby i Dusza?). Tym razem całe pojaśnienie było zupełnie plackowate i tu prędzej mogło być po prostu poświatą słabszych gwiazd. Leżąca miedzy opisywanymi obiektami otwarta 1027 nie zrobiła większego wrażenia. Ale o to naprawdę trudno, gdy pięć stopni dalej leżą Hichoty.

Na sam koniec sesji zostawiłem sobie szlagiery nieba zimowego. Nie będę wystawiał na dodatkową próbę tych, którzy jeszcze nie zasnęli podczas próby przeczytania tej relacji i daruję sobie wyliczankę, ale jednak jeden obiekt warty jest jeszcze wspomnienia. Oklepany, a jakże. M45. Plejady jak Plejady, ale Mgławica Merope widoczna była bez najmniejszych wątpliwości. Jej podłużne pojaśnienie idące od Merope w kierunku południowym, delikatnie się rozszerzało ku dołowi. Dla wątpiących dodam, że tę obserwację potwierdzili Krzysiek z Adamem. Szkoda tylko, że sprawdziłem widoczność mgławicy jedynie w 15x70.

No ale przecież trzeba czasem zostawić sobie jakieś zadanie na kolejną sesję ;)







Brak komentarzy do bieżącego wątku!


Możesz dodać swój komentarz po zalogowaniu.


Wszystkie prawa zastrzeżone / All rights reserved
Copyright © by Astronoce.pl | Design & Engine by Trajektoria