Chcieliśmy zrobić porządne testy tym podobnym sprzętom, ale będziemy musieli to przesunąć na inny termin. Zdołaliśmy się jednak zorientować w tym, że teleskopy dają bardzo podobne obrazy z małym plusem dla Synty za większy kontrast! Trzy centymetry więcej u Antaresa daje większą jasność obiektów i tak M31 przy syfiastych warunkach była w Antku ciut lepsza, ale za to chichi lepsze było już w Syncie. Ciekawostką optyczną natomiast okazały się okulary Astrokrak 2” SWA 23,3mm które obaj z Markiem posiadamy. Muszę przyznać, że tak jak byłem ostatnio zachwycony egzemplarzem Marka, nazywając go nawet Naglerem z Jezior, tak mój egzemplarz zaskoczył mnie pozytywnie jeszcze bardziej! Veil w Łabędziu wyglądał w tych warunkach i to bez filtrów raczej słabo, natomiast przez mojego szarego (kolor obudowy – standard biały) SWA dużo lepiej niż przez Marka! Kontrast, kontrast i jeszcze raz kontrast, Marek doszukał się nawet mniejszej komy na brzegach, choć trzeba przyznać, że ten okular jest i tak pięknie wyprowadzony. Zaskoczyła nas również w tych okularkach ich różna ogniskowa i tak jak kontrast tłumaczymy sobie raczej jakością warstw MC, tak różnych ogniskowych w seryjnych i powtarzalnych produkcjach wytłumaczyć sobie nie umiemy…
Reasumując – po pierwszym spotkaniu : REMIS – czyli wygrała Synta, dlaczego? Bo ma mniejszą aperturę, jest lżejsza, szybciej się chłodzi i jeszcze jedna jej zaleta, która wyszła przy horyzontalnych obserwacjach wschodzącego Księżyca – położenie wyciągu bliżej szczytu rury powoduje że nie trzeba „leżeć” przy tak „niskich” obserwacjach.
Teraz szykujemy się na rewanż i mam nadzieję, że trafimy w takie warunki, że dokładnie sprawdzimy to co najważniejsze – jakość obrazu. I jeszcze jedno - generalnie po ustawieniu teleskopów obok, widać że Syncia to filigranowa kobietka, a Antek rasowy kawał… faceta! A tu fotki lekko tajemnicze: