Jeziory Wielkie 29/30.01.201221:00-01:00Thomas - lorneta z demobilu 10x80 na LXD75Jules - Synta 8" DobPolaris - Synta 8" DobLekki wiaterek, brak wilgoci, temperatura początkowa ok. -7
oC, końcowa ok. -10
oC.
To, że sesja zostanie potraktowana "lajtowo" zauważyłem już podjeżdżając na plac i widząc, że Thomas nie ma na LXD białej rury tylko coś małego i ciemnego :) Okazało się, że to znana już nam stara demobilka niemiecka 10x80. Kątowe bino robi wrażenie, jest bardzo komfortowe, jednak ma starą, nadgryzioną zębem czasu optykę co skutkuje mlecznymi, dalekimi od ideału obrazami, choć pole i efekt 3D dają pogląd na jej teoretyczne możliwości.
Na poważniejsze łowy i tak musieliśmy czekać niemal do północy kiedy zajdzie nieco "zamglony" Księżyc. Wtedy okazało się, że efekt "zamglenia" widoczny jest na całym niebie jako szarawa poświata ograniczająca zasięg gwiazdowy. "Trudno, co robić..." jak mawiał klasyk ;)
Jules dotarł ostatni i dość późno, i od razu zaczął czesanie Rufy w poszukiwaniach gromad otwartych z listy H400. Trafił dwie. Ja, po przeglądzie standardów zimowych, skupiłem się na wysoko już położonej okolicy M81/82. I tak, padły:
NGC3077 (10,5mag/SB 13,8mag) - owalna
NGC2976 (10,6mag/SB 13,4mag) - duża, wydłużona, z gwiazdką z boku na wysokości centrum
NGC2787 (10,9mag/SB 12,8mag) - mała, owalna, jasne jądro
NGC2985 (10,5mag/SB 13,4mag) - mała, owalna, blisko gwiazdki
NGC3065 (11,9mag/SB 12,9mag) - bardzo mała, bardzo słaba, blisko gwiazdy; przypomina nieco mgławicę planetarną lub małą gromadę kulistą
Przy okazji 2985 i 3065 próbowałem jeszcze wypatrzyć trzecią galaktykę 3027, ale warunki były zbyt słabe. Następnym razem na pewno do niej wrócę i spróbuję też dostrzec 3066 (12,5mag) której nie ma w atlasie Taki'ego.
NGC3147 (10,8mag/SB 13,5mag) - dość jasna, wydawała się lekko wydłużona, ale zdjęcie tego nie potwierdza
Łup skromny, ale mróz nie pozwolił się skupić przy okularze, a i warunki były zniechęcające do łapania słabych kłaków.
Skupiłem się też na Marsie, ale i tu się nieco zawiodłem, bo seeing tej nocy nie należał do planetarnych. Tak naprawdę był ledwo DeeSowy. Dlatego cudów nie dostrzegliśmy, choć na malutkiej tarczce 12" dość dobrze widać było sporą czapę polarną otoczoną ciemniejszą obwódką. Nic poza tym nie dało się wypatrzyć. Wypróbowałem jeszcze dwa filtry kolorowe - jasno-niebieski i zielony, ale nie wniosły one znaczących zmian, a wręcz nieco pogorszyły kontrast między czapą polarną a resztą planety. No ale wiosna i tak upłynie pod znakiem Marsa i Saturna.
Zresztą tej nocy otworzyliśmy sezon na Władcę Pierścieni. To co zobaczyliśmy w okularze trudno było nazwać Saturnem, ale jednak go mieliśmy. Przy okazji udało mi się idealnie wyostrzyć na seeing :) Widziałem ostre, kotłujące się warstwy atmosfery, a za nimi nieostry obraz Saturna. Wyostrzyć na atmosferę to jest to!
Thomas zwinął się wcześniej (sprawy rodzinne), a my posiedzieliśmy do 1, żeby Julesowi opłaciło się przyjeżdżać :)