|
Długo oczekiwane czesanie zimy
[OBSERWACJE]
2013-02-12 | polaris/Thomas | źródło www.astronoce.pl
Jeziory Wielkie 6.02.2013 21:15-23:59
Thomas - Bresser Messier 200/1000 Yoop - GSO 8" Dob Artur - lornetka Vixen New Foresta 10x50 Polaris - lornetki: Vixen 16x80, Nikon EX 10x50, Celestron 15x70, DO StarLight 15x70
Na miejscu pojawiliśmy się z Thomasem o 21:15. Yoop już był. Po drodze, w Kórniku, zgarnęliśmy nowego kolegę Artura który wgryza się w astro. Po wyjściu z samochodu po prostu oniemieliśmy. My, przyzwyczajeni i obyci z ciemnym niebem. Natomiast Artur z miejsca pogubił się w gwiazdach i szukał szczęki na zmrożonym betonie PGRu :) Przejrzystość powietrza była doskonała - gwiazdy nieba zimowego kłuły w oczy i zdawały się wyskakiwać z ciemnego tła. Zimowa Droga Mleczna, choć dużo słabsza od letniej, była wyraźnie widoczna jako szeroka jednorodna smuga ciągnąca się od Woźnicy do Oriona. Nisko nad południowym horyzontem pięknie było widać całego Zająca i nogi Wielkiego Psa. Oczywiście, dłuższy czas spoglądaliśmy na niebo chłonąc atmosferę konstelacji zimowych.
Po rozłożeniu sprzętu, pozbawieni przez ostatnie trzy miesiące choćby jednej porządnej nocy obserwacyjnej, rozpoczęliśmy chaotyczne czesanie nieba przerywane objaśnianiem Arturowi co jest czym i gdzie się znajduje. Standardy z katalogu Messiera padały jak kawki, jaśniejsze NGCki ścieliły nam się u stóp. Przeczesałem lornetkami cały pas zimowej Drogi Mlecznej, w szczególności zachodnią część Jednorożca, wschodnią Wielkiego Psa i całą północną część Rufy - delicje! Jak się zrobi cieplej moim obowiązkowym akcesorium będzie regulowany leżaczek do lornetkowych obserwacji okolic zenitu.
Bardziej skoordynowane poszukiwania obiektów pokrzyżowała mi jednak awaria latarki czołowej. Brak czerwonego światła praktycznie uniemożliwiło czytanie atlasu. Myślałem, że po prostu latarka się "skończyła" i czas kupić nową, ale w domu okazało się, że przez ostatnie 3 miesiące leżenia w walizce, bateria w latarce postanowiła "wylać" i zaśniedziały styki. Po oczyszczeniu styków i wymianie baterii latarka jest znów gotowa do boju.
Im bliżej północy, tym w powietrzu wisiało więcej wilgoci która osiadała na sprzętach i niemal od razu zamarzała tworząc brokatowe ozdoby na sprzętach. O północy podjęliśmy rozsądną decyzję o ewakuacji, choć raczej ze względu na wczesną pobudkę niż słabe warunki. Na początku obserwacji mieliśmy -1,5o, a jak wracaliśmy około -3o. Zupełnie komfortowe warunki jak na środek zimy. Kiedy się kładłem spać, na północno-zachodnim horyzoncie widziałem już nadciągające czoło chmur.
Mówi Thomas:
Po wielotygodniowych pochmurnych nocach w końcu wypogodziło się na tyle, żeby zaryzykować i wybrać się, choć na chwilę, do Jezior. Trafiliśmy w okno pogodowe i do północy mieliśmy piękne bezchmurne rozgwieżdżone niebo. Jakież to było wspaniałe uczucie popatrzeć w niebo, a jeszcze większe kiedy zabraliśmy się za rozkładanie sprzętu. Byliśmy we czworo - Polaris, Yoop nowy kolega Artur i ja. Naturalnie pierwszym obiektem, na który skierowałem teleskop była M42. Orion praktycznie górował wiec można ją było podziwiać w całej okazałości. Pomyślałem sobie żeby może upolować "Koński Łeb". Jednak mimo skierowania lustra dokładnie w miejsce gdzie on się znajduje nie mogłem go dojrzeć. Widziałem już ten obiekt podczas ostatniego zlotu w Zatomiu ale tam mieliśmy do dyspozycji teleskop 16" i filtr H-beta. No cóż, niełatwy to obiekt :)
Jako, że był z nami nasz nowy kolega, dużo rozmawialiśmy o sprzęcie i o tym, że zakup teleskopu to tak naprawdę początek drogi. Ileż to różnych akcesoriów jest potrzebnych podczas obserwacji wie każdy miłośnik astronomii. Polaris pokazywał w swojej lornetce co bardziej klasyczne obiekty udzielając cennych wskazówek jak i gdzie należy ich szukać. Z braku konkretnej listy obiektów i biorąc pod uwagę tak długą absencję pod niebem postanowiłem wyłapać kilka klasycznych eMek. Przerzuciłem się w kierunku Wielkiej Niedźwiedzicy, która unosiła się już coraz wyżej i kolejny raz upajaliśmy się widokiem znanej parki galaktyk M81 i M82. Następnie przyszła kolej na "Sowę" M97, która również wyglądała wspaniale o tej porze roku. Ponieważ Lew też wznosił się coraz wyżej, nie mogło zabraknąć Tripletu, który bez trudu dostrzegliśmy w okularze ES 24mm.
Chcąc pokazać nowemu koledze kilka kolejnych obiektów, wybór padł na gromady otwarte w Woźnicy. I tak po kolei zaliczyliśmy M35 (jeszcze w Bliźniętach), M36, M38 oraz najpiękniejszą naszym zdaniem M37, w której to Artur dopatrzył się kształtu głowy lisa. Faktycznie, kiedy się przyjrzeliśmy widać jak z kilku gwiazd rysuje się sylwetka głowy lisa :) Oczywiście, nie mogło zabraknąć królewskiej pary gromad otwartych, czyli Chichotek - NGC869 i NGC884, które jak zawsze wyglądają przepięknie, a w szerokim polu wręcz bajecznie.
Tej nocy obserwowaliśmy również Jowisza, który wyglądał całkiem przyzwoicie, choć nie udało nam się załapać na żadne zakrycie czy tranzyt galileuszowych księżyców.
I tak do północy przelecieliśmy po klasykach i zaczęliśmy składać mocno oszroniony już sprzęt.
A byłbym zapomniał – na sam koniec wyłapałem pierwszy raz w tym roku M13, która wyłaniała się znad horyzontu. Bardziej jako ciekawostkę, bo o tej porze wyglądała raczej jak mały obłoczek. Byle do wiosny...
|
Komentarze
Jules
[REDAKTOR AN]
2013-02-12 21:43:03
|
Achh... Na wiosnę wracam do żywych! :) | |
polaris
[REDAKTOR AN]
2013-02-20 10:58:38
|
Na razie pogoda mówi stanowcze \"Nie\". Mam nadzieję, że na nów marcowy się poprawi. | |
Możesz dodać swój komentarz po zalogowaniu.
|
|
|