Wiry, 21/22.07.2015Yoop – lornetka 22x85
Polaris – lornetka 15x85Po popołudniowej ulewie nie spodziewaliśmy się cudów, więc byliśmy przygotowani na trudne warunki. Miejscówka okazała się jednak dość przyjazna, nawet trawa nie była przesadnie mokra. Kapitalną rolę zagrał tu lekki wietrzyk z południa, który zapobiegał wypiętrzaniu mgieł i osadzaniu wilgoci na optyce. Jednak niskie rejony nieba południowego były zasnute niskimi mgłami znad pól. Okolice zenitu były natomiast czyste. W takich warunkach dane nam było obserwować.
Po szybkim przeczesaniu okolic Tarczy i Strzelca, stwierdziliśmy, że szkoda czasu na te rejony właśnie ze względu na ścielące się mgły i skierowaliśmy lornetki wyżej, w okolice Drogi Mlecznej. Otworzyłem atlas Interstellarum na stronie z Liskiem (mapa nr 29) i zacząłem poszukiwania kilku gromad, które od dłuższego czasu nie dawały mi spokoju.
Zacząłem od dużej gromady
NGC 6940. W mniejszych lornetkach pięknie się prezentuje jako spora okrągła mgiełka. Im wyższe parametry lornetki, tym gromada bardziej staje się skupiskiem słabych gwiazdek, a coraz mniej mgiełką, która niemal jednorodnie odcina się od tła. W 15x85 wygląda bardzo ładnie, szczególnie z okolicznymi jaśniejszymi gwiazdami, które ograniczają gromadę od południa i północy. Dodatkowo, w szerokim polu widać też od zachodu malowniczy łańcuszek 7-8 jaśniejszych gwiazd. Ostrzegam – w większych lornetach gromada nie jest tak oczywista i można spędzić nieco czasu na próbach jej wyłuskania z pola gwiazdowego. Najlepiej zacząć od gwiazdy 52 Cyg, która „należy” do zachodniej części Veila (NGC 6960).
Około 5° na południe od NGC 6940 leży mało znana, obecna chyba tylko w atlasie Interstellarum, gromada
Alessi 12. Dojdziemy do niej przechodząc przez gwiazdy 26 i 27 Vul do 28 Vul, która tworzy szeroką parę z gwiazdą HD 196753. Od nich wystarczy odbić nieco na wschód, by dotrzeć do ładnego układu pięciu dość jasnych gwiazdek przypominającego latawiec. Gwiazdy gromady odcinają się od tła przy zerkaniu i chociaż sama gromada nie ma wyraźnie zarysowanych granic, można dostrzec, że „coś tam jest”, szczególnie na północny zachód od „latawca”.
Po tej egzotyce przesunąłem się na południowy zachód, do
NGC 6938. Z atlasu wynika, że gromada jest mała i otacza jaśniejszą gwiazdkę. Będę szczery – ciężko tam dostrzec coś, co przypomina gromadę otwartą. Wokół wspomnianej gwiazdki nie rzuca się w oczy żadne skupisko innych gwiazdek (na co wskazuje zdjęcie z katalogu NGC/IC), miałem jedynie wrażenie, że zerkaniem widać wokół niej delikatną poświatę. Złudzenie? Natomiast bardziej rzuciła mi się w oczy grupka gwiazd nieco na południowy wschód od gwiazdki z NGC 6938 w stronę 29 Vul. W 15x ten maleńki układ przypominający nieco miniaturkę gwiazdozbioru Kruka wygląda jak gromada, która przez chwilę zasiała we mnie wątpliwości, czy NGC 6938 została poprawnie zaznaczona w atlasie. Tak czy inaczej, 6938 opisywana jest jako prawdopodobna gromada otwarta lub po prostu grupa gwiazd, a w katalogu RNGC opisana jest jako nieistniejąca...
Po tym wątpliwym sukcesie skierowałem się na północny zachód, przez β Vul, ku perełce –
NGC 6885 (NGC 6882). Ta „podwójna” gromada pięknie prezentuje się w szerokim polu lornetki. A dlaczego podwójna? Jako pierwsza rzuca się w oczy spora grupka gwiazd zawierająca jasną 20 Vul. Według mnie najładniejsza jest południowo-zachodnia część gromady, która przypomina mi otwartą miskę. Miskę z gorącą zawartością, bo przy uważnym przypatrzeniu się, nad miską widać... obłok pary! W rzeczywistości jest to druga część tej gromady (NGC 6882?) złożona ze słabych, dość ciasno upakowanych gwiazdek, które wspaniale prezentują się w większych lornetkach – mglisty obłoczek skrzący się punkcikami gwiezdnymi. Obydwie grupy gwiazd świetnie ze sobą współgrają. Całości dopełnia przecinkowaty układ trzech jasnych gwiazd na północ od gromad, ze środkową, pomarańczową gwiazdką 19 Vul.
I w tym momencie...
... około północy wiaterek ustał i obiektywy momentalnie zaparowały. Przez chwilę zastanawiałem się, dlaczego tło nieba stało się siwe, a ja nie mogę dostrzec kolejnej gromady otwartej, ale rzut oka na soczewki wyjaśnił wszystko 15 minut po północy spakowaliśmy sprzęt i zakończyliśmy obserwacje.
Po raz kolejny nie zawiódł mnie atlas Interstellarum, chociaż po sesji otwarte karty atlasu były niepokojąco wilgotne i zmieniły nieco stan skupienia z papierowego na szmaciany. Całe szczęście, po wyschnięciu wróciły do dawnej formy.