A zaczęło się wszystko już wczoraj wieczorem, gdy przygotowywaliśmy sprzęt do obserwacji i sprzęt do fotografowania. Wczesne ranne wstawanko, dzieciaki na nogach przed ósmą, spakowanie wszystkiego trochę nam zajęło czasu i jazda do Fotoclassica. Byliśmy umówieni z przedstawicielami firmy, którzy byli gospodarzami tego pokazu.
Astronoce tylko pomagały i rejestrowały zjawisko.
Chłopaki pojechali prosto na Cytadelę, a ja z dziećmi załatwić coś w mieście, a potem wylądowaliśmy na miejscu zbiórki około 11:00. Kręciło się tam już paru zainteresowanych i z każdą chwilą przybywali nowi.
Fotoclassic przygotował kilka sprzętów do ogólnego podglądactwa, namiot w którym można było zapoznać się z katalogami i ulotkami sprzętu, oraz pogadać z przedstawicielami. Ogólnie pełen profesional, tak że brakowało tylko piwa i grilla… ale nie po to się przecież spotkaliśmy…
Rozstawiłem się przy pomocy Ani i Michała dość szybko i zacząłem pstrykać próbne fotki. Telefonicznie kontaktowaliśmy się z Polarisem, który z Adamem T. obserwowali zjawisko na jakimś balkonie. Zaczęło się to wszystko dość nagle i nawet teraz już nie wiem kto pierwszy dostrzegł pierwszy skrawek tarczy Księżyca pojawiający się na świetlistej kuli.
WOW!!!! Pstrykałem fotek ile wlazło na 1GB kartę, czyli około 130 szt. RAWów. W tym czasie ludzi napływało coraz więcej – młodych, starszych, sporo dzieci, tak że moje szkraby miały fajne towarzystwo i szybko się zaprzyjaźnili.
Na szczęście chmury w niewielkim stopniu przeszkadzały, choć były momenty całkowitego zaćmienia, ale niestety przez czarne cumulusy. Generalnie całe zjawisko w Poznaniu zakryte było warstwą wysokich chmur, dlatego fotografie niestety nie wyszły ostre i takie jakie mogłyby być, ale dobre i to!
Marvaz, Kimo i chłopaki z Fotoclassica prężyli się i użyczali sprzętu i swojej wiedzy coraz bardziej gęstniejącemu tłumowi. Były też momenty wzniosłe i przyjemne, takie jak wywiady dla Radia Merkury, czy dla telewizji regionalnej TVP3.
Mam nadzieję, że choć trochę udało nam się w ludziach którzy byli z nami, czy nas słuchali na żywo, zasiać jakieś ziarno astronomiczne, które być może kiedyś w nich zakiełkuje…
Pamiątkowe zdjęcia Ani i Michasia z tatą i Marvazem…
Samo zjawisko było przepiękne i tylko żal ściskał za gardło, że nie ma nas wśród szczęśliwców, którzy przeżywali całkowite zaćmienie w Turcji. Rozmowa na żywo z Waldkiem, który mówił z ogromnym poruszeniem o tym co widzi, jeszcze bardziej nas rozwaliła… No cóż, następne zaćmienie już niedługo – sierpień 2008, i niedaleko – Chiny, Mongolia, Syberia, tak więc nie odpuszczamy!!!