Sulejewo Folwark
17.01.2021 19.30-22.30
Thomas z kolegą - GSO 10" Dob
Bebeto52 - GSO 8" Dob
Piotrfie - lorneta 100mm
Paweł Sz. (ex Dexter77) - BA8 7x50, 10x50, 10,5x70 + Lumicon UHC
Acidtea - SW 10" Dob Flex
Black Star - SW 10" Dob Flex
Stoccio - Celestron SkyMaster 15x70
Polaris - Vanguard Endeavor EDII 8x42
Mróz w postaci -16,5°C, bezwietrznie. Miało być cudowne niebo, a była marznąca wilgoć i smog. Deklinacje dodatnie były przyzwoicie ciemne, ale im niżej od równika, tym większy syf zasłaniał nam niebo. Dziewięć osób na Folwarku to rekord. Jeszcze nigdy pogodna noc nie skusiła tylu naraz. I zapewne jeszcze nigdy tylu naraz nie było zawiedzionych warunkami.
Ja wziąłem tylko lornetkę 8x42 na statywie i latarkę. Coś czułem, że dłuższe obserwacje przez teleskop będą na tym mrozie marnym doświadczeniem, a warto przypomnieć sobie uroki lornetkowania.
Plejady, Hiady, M41, M42, M35, M44, okolice Pasa Oriona, Mars z Uranem w jednym polu widzenia... Najbardziej jednak utkwiła mi w pamięci mgławica Rozeta, widoczna w 8x42 jako rozległa poświata nieco jaśniejsza od tła nieba, wokół gwiazd swojej gromady otwartej NGC 2239.
Drugim przebojem była M42 w 10" Thomasa z filtrem H-beta. Pięknie pokazała swoje szczegóły, pasma i włókna, a gwiazdki Trapezu były ostre jak szpilki. Świetny seeing wykorzystaliśmy też do rozbicia Trapezu na 6 składników. Gwiazdki E i F były doskonale widoczne, wyraźnie oddzielone od jaśniejszych składników. Próbowaliśmy też złapać w H-beta IC434 z Końskim Łbem, ale o ile mgławica być może tam majaczyła, to wcięcia B33 nikt nie wyzerkał. Było za to widać odcinającą się krawędź mgławicy Kalifornia w okularze ES 28mm z filtrem H-beta.
Po 22 mróz i wilgoć zaczęły dawać się we znaki i po kolei zaczęliśmy opuszczać Folwark. Mimo średnich warunków, to spotkanie będziemy zapewne często wspominać. Zyskaliśmy też nowego kolegę - Stoccio, który podobno kupił już 10" :)
Fot. Thomas
Tej nocy zanotowałem też straty. Zgubiłem czapkę (!) i żywota dokonała moja latarka czołowa, która towarzyszyła mi przez wiele lat. Ostatecznie kupiłem nową latarkę z bardzo fajną funkcją przełączania trybu oświetlenia, a czapkę znalazłem w piątek, gdy podjechałem na pole w jej poszukiwaniu. Jednak na polu nic nie ginie. Za to zwykła czapka cudownie zamieniła się w czapkę z lisa - przynajmniej zapachowo. Dopiero drugie pranie jako tako zatarło lisią woń.