Do północy obserwowaliśmy "na pół gwizdka" i dopiero przed godziną 1 niebo przyzwoicie ściemniało. Niestety, seeing był bardzo przeciętny, a przejrzystość ograniczona unoszącą się wilgocią, co dodatkowo uprzykrzyło nam obserwacje roszeniem optyki. Po malowniczym zachodzie sierpa Księżyca skupiliśmy się na wschodzących gwiazdozbiorach letnich wyłapując w nich obiekty, które tak na serio zaatakujemy dopiero w drugiej połowie lipca, w sierpniu i wrześniu. Korzystając z okazji i zachęcony
obiektem tygodnia na FA, po raz kolejny spróbowałem wypatrzyć "śmigło" M13 w 8". Tej nocy zapisałem:
Źrenica wyjściowa 1,2mm, pow. 171,5x: śmiglo dobrze widoczne, ale zdecydowanie lepiej zerkaniem.
Źrenica wyjściowa 2,1mm, pow. 96x: śmigło praktycznie niewidoczne, można się go domyślać zerkaniem, ale trzeba nieźle wysilić oko.
Moim drugim podejściem tej nocy było nieco spóźnione polowanie w 8" na galaktyki opisane w artykule
Galaktyczny dubel. Warunki pozwoliły mi z trudem dostrzec IC 1029 przy wierzchołku charakterystycznego trójkąta, niestety poległem przy próbie wyłuskania NGC 5673. Wrócę tu wczesną wiosną.
Ostatecznie wilgoć i rozsądek wygoniły nas z Folwarku, jednak wcześniej udało nam się ustrzelić Saturna, który wraz z Jowiszem wschodzi coraz wcześniej. Planety będą przebojami tej jesieni, oby tylko seeing dopisał.
Przy okazji tego wyjazdu odkurzyłem teleskop i wygoniłem pająka z zakamarków Dobsona. Przyjemnie też było przypomnieć sobie jakie piękne obrazy szerokich pól daje ED80, nowy nabytek Thomasa. Wracając, zanotowałem temperaturę: jedynie 8,5°C...