Żydowo Cmentarz
11.05.2024 21.46 - 23.43
Thomas - Seestar S50
Polaris - foto
Zdjęcia: Nikon D5100 + Nikkor 16-85, 16mm f/3,5 10 sek. ISO 2500; Seestar S50
Niestety, wspaniały spektakl z 10 maja trochę nas zaskoczył, a resztę dopełniły chmury. Dało się jednak dostrzec za nimi intensywną czerwień sięgającą niemal do zenitu. Jednak zdjęcia z miasta są tylko marną namiastką minionej rzeczywistości.
Zorza 10 maja z miejskiego balkonu
Jadąc na miejscówkę widzieliśmy, że od północny niebo się czyści. Sama miejscówka była sprawdzona przez Thomasa i idealnie nadaje się na obserwacje zorzy i obłoków srebrzystych. co potwierdził fakt, że przed 23 dojechała na nią jeszcze jedna osoba polująca na zorzę, a dni niej dołączyło jeszcze kilku znajomych. Cmentarz mieliśmy za plecami, a przed sobą otwarty horyzont od północnego zachodu po północny wschód. Całą sesję wiał umiarkowany, chłodny wiatr, ale dzięki niemu było sucho.
Cmentarz
Najpierw rozstawiliśmy sprzęt i gapiliśmy się na ciemniejące niebo z pięknym sierpem Księżyca ze światłem popielatym. Szczerze mówiąc, prognozy były rozbieżne, aplikacja pokazywała najpierw "bidę", a potem przysłała alert, że KP rośnie. Na forach nastroje były raczej sceptyczne. Ale około 22.45 na zdjęciach wyłapałem na widnokręgu bardzo delikatną zieleń, a z minuty na minutę tło nieba przechodziło z niebieskiego w delikatny róż/fiolet. Pokazałem to Thomasowi i zaczęliśmy wypatrywać zorzy.
No i się zaczęło, niebo na północy lekko pojaśniało i zaczęły pojawiać się delikatne słupy. Lekko się poruszały i przesuwały ze wschodu na zachód. Nie było to nic spektakularnego, ale jednak zorza dopisała, a na zdjęciach rejestrowała się wspaniale. Thomas cały wieczór mnie denerwował, że to tylko namiastka, a dzień wcześniej wszystko "tańczyło", ale dla mnie to było pierwsze takie doświadczenie obserwacyjne, i sam fakt, że zorza się jednak pojawiła, to po piątkowej porażce był dla mnie wielki sukces.
Thomas zrobił przy okazji kilka fotek Seestarem:
Przedstawienie trwało do 23.30, okresowo pojawiały się wyraźne i wysokie słupy, po nich się uspokajało, następnie wiele krótszych, ale "ruchliwych" słupów, a całość przesuwała się przed naszymi oczami ze wschodu na zachód, niknąc i ginąc w blasku Księżyca. To była niezapomniana i nietypowa sesja. Na koniec dwie panoramy: