Zbliża się kolejna letnia pełnia. Rzut oka na Stellarium, ocena sytuacji i szybka decyzja. Godzina 21.00 start, 21.20 kawa na Orlenie, 21.45 zbiórka na grobli. Komary też się stawiły tłumnie, ale w końcu poszły spać.

Tego wieczoru Księżyc krótko przed pełnią przechodził pół stopnia na południe od Antaresa. Prognozy były zachęcające, choć nie idealne. Jednak na takie zjawisko nie potrzebowaliśmy krystalicznie czystego nieba.

Rozstawiliśmy Seestara i podziwiając raz po raz widoki przez lornetki, pstrykaliśmy koniunkcję:

Wieczór był ciepły, choć dość wilgotny. Powietrze było jakieś "lepkie". Pod koniec sesji zaczęły napływać chmury, które ułatwiły nam decyzję o powrocie. Na koniec walnęliśmy jeszcze pierwszą Dziką Kaczkę (M11):

Jak już wracaliśmy ze sprzętem na parking, zrobiłem jeden nieostrożny krok na trawiastym zejściu z grobli i bez godności zjechałem na własnej dupie ratując trzymany w obu rękach sprzęt i składane krzesełko. Thomas szedł przede mną, więc nie widział akcji, ale musiało to wyglądać komicznie. Ta wilgotna trawa...

A oto złoty strzał Thomasa i crop klatki: