Luboń
19.02.2025 18.30 - 19.40
TS 72ED + Morpheus 9mm + barlow 2,2x + filtr svbony Moon
Montaż SV225
Powiększenie: 106x
Źrenica wyjściowa: 0,68mm
Pole widzenia: 0,72°
Temperatura: -6°C
Wilgotność: 85%
Wiatr: brak
W ciągu dnia odruchowo zerknąłem w Stellarium i okazało się, że wieczór przyniesie ciekawe obrazki.
Jeszcze o zmroku przygotowałem sprzęt do wychłodzenia i na początek chciałem złapać sierp Wenus, ale niestety zdążyła się schować za gęste drzewo iglaste i z mojego tarasu nie było już szans na jej obserwacje. Przy akompaniamencie marynarskiej wiązanki, którą puściłem w kierunku Wenus, zasadziłem się na Jowisza.
Sesja miała upłynąć pod znakiem tranzytu WCP, Io i cienia Io. Istna kumulacja. Miałem świadomość, że sprzed domu cudów nie będzie. Miejski seeing, smog, Jowisz wychodzący zza linii dachu... no ale trzeba przyjąć co jest nam dane. Wyjazd na pole nie wchodził dziś w grę.
Na szczęście seeing był jednak dość łaskawy i było lepiej niż sądziłem. Tarcza Jowisza była ostro zarysowana z wyraźnymi dwoma pasami. WCP była "widoczna" jako jaśniejsza nieregularność pasa południowego, ale tarczy Io nie wypatrzyłem. Za niski kontrast. Jednak wkrótce rozpoczął się tranzyt cienia Io, który był doskonale widoczny jako czarna kropka na południowym pasie chmur. Piękny widok, szczególnie w momentach stabilnego seeingu. Po 19.30, kiedy cień był mniej więcej w połowie tranzytu, na brzegowym pociemnieniu tarczy Jowisza zaczęła wyskakiwać jaśniejsza kropka tarczy Io. Nie spodziewałem się takiego widoku, więc wielokrotnie potwierdzałem jego prawdziwość. Po 2-3 minutach tarcza Io zaczęła wyłaniać się poza krawędź Jowisza i była wyraźnie rozpoznawalna jako niepunktowa. Po całkowitym wyjściu sprzed tarczy planety przez chwilę Io był tarczką, a po chwili znów zaczął przypominać punktową gwiazdkę. Ot, takie złudzenie optyczne.
Zrzuty ze Stellarium
Ta sesja przyniosła mi spore wrażenia estetyczne, ale dla zdrowej równowagi, coby nie oszaleć ze szczęścia, zmarzłem na kość. A na sam koniec, przy pakowaniu sprzętu, poślizgnąłem się i walnąłem lewym kolanem o glebę.
Było pięknie, szkoda tylko, że nie było z kim dzielić się wrażeniami.
Po 21 niebo zasnuł syf.