Witoldzin
4.09.2025 22.00 - 23.45
Thomas - Seestar S50
Acidtea - Seestar S50
Polaris - TS 72ED
Warunki: 18 st. C, umiarkowana wilgoć
Wstępnie pas tranzytu miał przechodzić w pobliżu hacjendy Thomasa, więc umówiliśmy się na spotkanie ogrodowe, ale dzień przed tranzytem okazało się, że pas przesunął się na północ i musimy szukać miejscówki w terenie. Ostatecznie wybraliśmy naszą starą miejscówkę w Pamiątkowie. Tę z lisem.
Co do prognoz, były bardzo pozytywne aż do czwartkowego popołudnia, kiedy łacha wysokich chmur nadciągnęła z południowego zachodu i oczywiście gęstniała wzdłuż pasa tranzytu. Mieliśmy nawet wątpliwości czy rejestracja się uda i czy warto jechać, ale oceniłem, że nawet jeśli chmury utrzymają się nad nami, to Księżyc i tak będzie dość nisko na południu, więc chmury go raczej nie zakryją. No i warto po prostu czasem przewietrzyć sprzęt.
Wyjechaliśmy o 21.45 i po kilkunastu minutach dotarliśmy na miejsce. Okazało się jednak, że wiele się tam zmieniło, teren został opłotowany i postawili bramę z czujką alarmową. Jak pojechaliśmy to włączył się alarm, więc wycofaliśmy się i postanowiliśmy pojechać w stronę Witoldzina w poszukiwaniu dogodnego miejsca. Ostatecznie wybraliśmy polną gruntówkę przy świńskiej rodzince. Mieliśmy otwarty widok na południe, a Księżyc pięknie świecił z rzadka tylko nawiedzany przez cienkie strzępy chmur.


Chłopaki szybko ustawili Seestary, a ja nieco dłużej walczyłem z ustawieniem montażu. Stwierdziłem, że spróbuję po prostu wycelować ręcznie w Księżyc i zapodać śledzenie, ale nie ogarnąłem tej opcji w pilocie. Zacząłem w takim razie procedurę alignacji na 2 gwiazdy i... zresetowało mi połączenie montaż-pilot. Miałem jeszcze czas, więc połączyłem się przez wifi z telefonem i udało mi się ustawić całość na "wskaż i podążaj". Po chwili ucięło mi połączenie wifi i montaż przestał śledzić Księżyc. Okazało się, że akumulatorki padły. Całe szczęście, zawsze wożę zapasowe, więc po chwili byłem gotowy na tranzyt. Ustawiłem ostrość i czekaliśmy.
Co jakiś czas ktoś z nas stwierdzał, że czuje to ogórki, to koperek, to rybę (konkretnie okonia) itp. Chyba faktycznie coś wisiało w powietrzu, bo całą sesję mieliśmy niezły ubaw ze wszystkiego.

Tranzyt zaplanowany był na godzinę 23h15m42s, więc kilka sekund wcześniej chłopaki włączyli nagrywanie w Seestarach, a ja sekundę wcześniej zacząłem pstrykać w trybie seryjnym. Krótko przed tranzytem wkradło się zamieszanie, bo tradycyjnie zaczęliśmy odliczać sekundy do przelotu i okazało się, że każdy z nas miał inny czas +- 2 sekundy. Na szczęście udało nam się zarejestrować tranzyt, chociaż nie było to takie pewne. Jak już emocje opadły i zaczęliśmy przeglądać materiał okazało się, że nie widzimy na klipach i zdjęciach ISS. Na chwilę nas zatkało, ale w końcu znalazłem na jednej z klatek sylwetkę ISS. Była tak mała kątowo, że to raczej kropka niż konkretny kształt. Po kolejnym przejrzeniu klipów chłopaki też w końcu dopatrzyli się przelotu. Thomas złapał też chwilę wcześniej przelot chyba jakiegoś ptaka.
Składanka tranzytu z TS 72ED i Nikona D5100. Obróbka z podbiciem widoczności ISS:
Oryginalny klip z Seestara:
Klip nieco powiększony z lepiej widocznym tranzytem
(dwie ostatnie sekundy nagrania):
Kolejny tranzyt zaliczony, dziady dotlenione, sprzęt przewietrzony. Teraz czekamy na zaćmienie Księżyca.