Czterech redaktorów AN (Polarisa ostatnio brak) wspierani przez wiernego kompana Śliwę przystąpili do akcji. Przejrzystość nieba nie zachwycała tym bardziej, że na północy wciąż snuły się po niebie niczym upiory potężne cirrusy! Wprawne oczy i doświadczenie zebranych po pierwszych już oględzinach dawało nadzieję na kapitalny seeing tej nocy. Jak się później okazało spostrzeżenia te trafne były w 100%!!! Wycelowano więc armaty - każda inny cel obierając.
Pierwszy rzut oka na Saturna przez Syntę (niewychłodzoną) przy 170x pokazał, że tej nocy nie interesuje nas inny obiekt. W tym samym czasie nasz naczelny napotkał pierwszy tej nocy problem. Okazało się bowiem, że jego najukochańsza maskotka ST4 odmówiła posłuszeństwa. Rozpacz pojawiła się w oczach Emdego, że aż żal się chłopa zrobiło. Na szczęście był z nami Waldi który nie tylko zwierza grubego potrafi przestraszyć, ale również naprawić maści wszelakiej zabawki.
Czas mijał, co tylko działało na korzyść Synty. W tym czasie Waldi ustawiał swój montaż, Emde i Piotr już focili, a reszta do Synty zasiadła.
Seeing tej nocy był doskonały. Bezapelacyjnie 10!!! Saturn prezentował się znakomicie. Przy powiększeniu 240x - masakra, 300x - miazga, 480x - totalna miazga. Nie mieliśmy najmniejszych problemów z dostrzeżeniem przerwy Enckego. Obrazy bardzo stabilne bez najmniejszych nawet zakłóceń. Kiedy tak raczyliśmy się widokami z Synty, Waldi ustawił już wszystko jak należy i zanim przystąpił do sesji zdjęciowej zapodał Saturna w Taku 128 przy powiększeniu 380x. Okrzyków zachwytu nie było końca. Cóż to był za widok. Cudowny przestrzenny obraz, perfekcyjnie ostry z ogromną liczbą szczegółów. Rewelacja. Na korzyść Synty jednak przemawia fakt, że pokazała nam więcej szczegółów na pierścieniach Saturna. Perfekcyjny seeing tej nocy sprawił, że właściwie królował nam władca pierścieni Sauron... znaczy się Saturn :)))
Waldi nie mógł przeboleć, że stracił takie warunki na focenie "jakiejś tam galaktyki" zamiast z Mewlonem hulać przy Saturnie.
Łupaliśmy sobie zatem ten piękny obiekt, słuchaliśmy Quidamu, ucinaliśmy pogawędki - słowem dobrze nam razem podczas tych spotkań :))) Biedny Emde źle zaczął ten wieczór i takowoż skończył bo siadły mu baterie i tyle było z focenia (w międzyczasie wciąż miewał problemy z ST4).
Bez wątpienia ta noc należała do Saturna i Śliwowej Synty. Po 5 godzinach wypędziła nas wilgoć, chłód i senność.
Koniec odcinka 55-ego :)