LOGOWANIE | REJESTRACJA


NowościTesty ANRecenzje użytkownikówKatalog sprzętuObserwacjeArtykułyGaleria

Lornetka Ecotone Kamakura 10x50 ZWCF (WP2) vs. Nikon 10x50 EX
[RECENZJE] 2016-10-01 | polaris | źródło www.astronoce.pl

Lornetka Ecotone Kamakura 10x50 ZWCF (WP2) vs. Nikon 10x50 EX


Do niedawna, na pytanie miłośnika astronomii: „Jaką lornetkę polecacie w cenie około 500 zł?”, odpowiedź była niezmienna: „Bierz Nikona 10x50 EX”. Jednak na rynku pojawiła się lornetka, która może być konkurencją dla Nikona EX, świetnego w swojej klasie, jednak nie pozbawionego wad. Czy pojawienie się lornetki Ecotone Kamakura 10x50 ZWCF to koniec monopolu Nikona EX na dobrą i niedrogą lornetkę dla miłośnika astronomii?

Wrażenia ogólne i mechanika
Przyjrzyjmy się zatem Kamakurze. Lornetka spakowana jest w kolorowy karton z napisem binoculars, zapewne standardowy dla wielu lornetek, ponieważ dopiero naklejki mówią nam, jaki model jest w środku. W kartonie znajdziemy lornetkę w czarnym, miękkim futerale z cienkim paskiem na ramię. Dodatkowo otrzymujemy pasek do lornetki i szmatkę do czyszczenia optyki. Futerał, mimo iż miękki, robi dobre wrażenie. Ma solidny rzep i obszyty skórą spód. Dodatkowy pasek neoprenowy do lornetki jest wykonany bardzo starannie i na długim odcinku jest szeroki, miękki i elastyczny. Dzięki temu lornetkę nosi się bardzo wygodnie.

  

Wspomnę jeszcze, że rzep futerału jest bardzo mocny i głośny przy otwieraniu. Warto o tym pamiętać, szczególnie w nocy.

Sama lornetka sprawia wrażenie bardzo kompaktowej, a jej wzornictwo jest niezwykle ascetyczne, bez cech wyróżniających, co dla niektórych może być rozczarowaniem. Ciekawym rozwiązaniem jest wykorzystanie dwóch różnych materiałów ogumowania korpusu lornetki. Otulina tubusów jest twardsza i bardziej śliska, natomiast guma na części pryzmatowej jest bardziej miękka, grubsza i ma wyraźnie wyczuwalne właściwości antypoślizgowe. Otulina jest gładka i dobrze spasowana z korpusem. Lornetka jest dobrze wyważona i wygodnie się ją trzyma w dłoniach. Oprócz napisu ECOTONE, na tylnej ściance korpusu nadrukowane są standardowe szczegóły specyfikacyjne lornetki. W dolnej części znajdziemy wstawkę z napisem CHINA i numerem seryjnym (Kamakura Koki Ltd. to firma japońska, ale warto dodać, że model 10x50 jest produkowany w Hongkongu).

Zatyczki obiektywów to typowe plastikowe dekielki, a ochrona okularów to zintegrowana zatyczka gumowa z uszkami do przewleczenia paska. Zarówno zatyczki obiektywowe, jak i zatyczka okularowa dobrze trzymają się na lornetce.

Mostek okularowy jest solidny i dopiero mocny nacisk powoduje lekkie ugięcie. Regulacja rozstawu okularów działa stabilnie, z należytym oporem. Przy poruszaniu słychać ciche, krótkie mlaski smaru. Pokrętło ostrości również pracuje bez zarzutu, choć nieco ciężko. Jednak dzięki drobno karbowanemu ogumowaniu jest bardzo wygodne w użyciu. I tu również słychać ciche mlaski. Pełny zakres obrotu to nieco ponad 360°. W warunkach zimowych, po około dwóch godzinach obserwacji przy temperaturze -10°C smar w pokrętle ostrości stężał i odmówił współpracy.

Przedni koniec osi mostka zakończony jest gwintem na adapter statywowy zabezpieczony nakręcaną zaślepką, a tylna część osi zakończona jest zaślepką z podziałką rozstawu okularów w zakresie od 60 do 70 mm, co 2 mm. Podziałka jest dość dobrze wyregulowana, z przesunięciem jedynie ok. 1 mm „w dół”. Rzeczywisty zakres rozstawu okularów to 59-72 mm.

Pokrętło regulacji wyrównania dioptrii w prawym okularze pracuje płynnie i z należytym oporem, jednak dwie wypustki regulacyjne są niefortunnie rozstawione względem siebie na obwodzie pokrętła w odległości ok. 120°. Zdecydowanie poręczniejszym rozwiązaniem jest kąt 180°. Pokrętło nie ma żadnej podziałki, a punkt zerowy oznaczony jest małą białą kropką.

Muszle oczne są regulowane obrotowo i dobrze ogumowane. Pracują bardzo płynnie, jednak nie mają pośrednich blokad położenia. Delikatne „klik” wyczuwamy tylko w położeniach skrajnych. Dzięki wygodnej gumie muszle wygodnie przylegają do oczodołów, a zakres ich wysuwu jest idealnie zgrany z odsunięciem źrenicy wyjściowej okularów. Zewnętrzna średnica muszli to niecałe 44 mm.

  

Waga lornetki to dokładnie 1 kg, co wpisuje się w standardowe wartości dla solidnych sprzętów o podobnych parametrach optycznych.

Optyka i wyczernienie
Teraz przyjrzymy się bliżej optyce i wnętrzu lornetki. Opisy na korpusie lornetki mówią nam, że jest ona wodoodporna, a optyka jest Fully-Multi Coated. Powłoki obiektywów są zielonkawe o średniej intensywności, a na pryzmatach powłoki wpadają w seledyn. Okulary mienią się zielenią i fioletem. Nie jest to specjalnie bogata paleta, ale widać, że producent podszedł do sprawy uczciwie. Przy skierowaniu lornetki na jasne tło, w okolicach źrenic wyjściowych widać pojaśnienia, ale bez wyraźnie jaskrawych fragmentów. Patrząc od strony obiektywów widać element konstrukcyjny, który wchodzi w tor optyczny i jest on również widoczny od strony okularów, ścinając źrenice wyjściowe w stopniu nieco większym niż w innych znanych mi lornetkach z porównywalnej półki jakościowej. Wnętrze tubusów jest bardzo dobrze zmatowione, jednak nie idealnie czarne. Dalej, w części z pryzmatami jest bardziej szaro niż czarno, choć wciąż matowo. W każdym torze optycznym widać po dwie paćki jasnego kleju oraz bezbarwną substancję nałożoną na klej i element konstrukcyjny korpusu. Całość wygląda solidnie, choć z typowymi dla tego segmentu niedociągnięciami.

  

Odsunięcie źrenicy wyjściowej (eye-relief) jest komfortowe i jej wartość użyteczna pozwala na objęcie całego pola widzenia w okularach korekcyjnych. Jest to zasługa płasko zakończonych muszli ocznych i niewielkiego wpuszczenia soczewek ocznych w obudowę okularów. Diafragma odcina się ostro i ma bardzo delikatne, cienkie niebieskie zabarwienie. Soczewki oczne okularów mają średnicę 22,5 mm.

Zmierzone na gwiazdach pole widzenia to 6,13°, co jest wartością mniejszą niż deklarowane przez producenta 6,5°. Minimalna odległość ostrzenia to ok. 8 metrów. Kolimacja lornetki nie budzi zastrzeżeń.

Obserwacje dzienne
Przejdźmy zatem do właściwości optycznych. Obserwacje w dzień pokazały, że lornetka bardzo dobrze radzi sobie z aberracją chromatyczną. Przy osiowym patrzeniu w centrum pola widzenia obwódki chromatyczne praktycznie nie występują, obraz jest jasny, czysty, o przyzwoitym kontraście. Odwzorowanie bieli jest na dobrym poziomie, choć kolorystyka jest odczuwalnie przesunięta ku „chłodnej bieli”, co potęguje wrażenie jasności obrazu. Aberracja chromatyczna pojawia się poza ścisłym centrum pola, ale w stopniu dopuszczalnym dla lornetki achromatycznej. Jej poziom nieco rośnie do połowy promienia pola widzenia i do samej diafragmy pozostaje już stały. Od połowy promienia pola widzenia widać już kolorowe obwódki, ale poziom aberracji chromatycznej oceniam na wysoce akceptowalny. Tak czy inaczej, nawet osoby przeczulone na punkcie aberracji chromatycznej, o ile będą trzymać obiekt w szerokim centrum pola widzenia, o tyle nie powinny narzekać na jakość obrazu. Nie dopatrzyłem się natomiast śladu, tak znienawidzonego przez obserwatorów, typowego „fioletu”. Powyższa ocena to wynik wnikliwej analizy obrazu z kontrastowymi krawędziami w polu widzenia – anteną telewizyjną, gałęziami drzew i sylwetami ptaków w warunkach jednolitego oświetlenia przy zachmurzonym niebie. Przy obserwacjach zróżnicowanego w formie i kolorystyce krajobrazu wpływ aberracji chromatycznej jest niezauważalny.

Dystorsja poduszkowa jest widoczna, ale jej wartość jest mniejsza lub porównywalna do tej, występującej w innych lornetkach w podobnej cenie. Zakrzywienie pionowych krawędzi zaczyna się zaraz za ścisłym centrum pola widzenia, ale jest niewielkie i nie wzrasta lawinowo.

Nieostrość widoczna jest w okolicach diafragmy i jest spora. Na szczęście, psuje ona obraz jedynie w najbardziej zewnętrznych częściach pola widzenia.

Jeśli chodzi o odblaski, ich wpływ widać w sytuacji, w której niemal każda lornetka pokazuje swoją słabość (choć w różnym stopniu) – przy obserwacji ciemniejszych elementów krajobrazu z jasnym niebem ponad polem widzenia. W takich warunkach dolna część pola widzenia rozjaśniona jest łukowatą poświatą.

Obserwacje nocne
Testy nocne jak zwykle zacząłem od Srebrnego Globu. W naszym klimacie tak to dziwnie bywa, że większości pogodnych nocy towarzyszy Księżyc. Muszę przyznać, że Kamakura bardzo dobrze radzi sobie z odblaskami z jasnym obiektem w centrum pola widzenia. Z Księżycem krótko po pełni w środku pola obraz jest piękny – czysty, kontrastowy, z naturalną poświatą wokół księżycowej tarczy. Niewielkie „duszki” stają się widoczne jedynie podczas kolistych ruchów lornetką z Księżycem w polu widzenia. Sama tarcza jest naturalna kolorystycznie, jasna i praktycznie pozbawiona aberracji chromatycznej, a kratery przy terminatorze pięknie się odcinają. Jedynie bardzo uważny obserwator może stwierdzić obecność cieniutkich kolorowych obwódek na krawędzi tarczy. Po przesunięciu Księżyca poza pole widzenia pojawiają się odblaski w przeciwległych do kierunku Księżyca częściach pola widzenia, ale nie uniemożliwiają one obserwacji pobliskich gwiazd. Po przekroczeniu połowy promienia pola widzenia pojawia się lekka aberracja chromatyczna na krawędzi tarczy księżycowej, a przy diafragmie nieostrą już tarczę Księżyca dodatkowo deformuje dystorsja.

Obrazy gwiazd są ostre z bardzo niewielkim efektem iskrzenia – oznaką lekkiego astygmatyzmu. Kolorystyka gwiazd oddana jest prawidłowo, nie mam też zastrzeżeń co do jasności obrazów. Mimo wzrostu komy po przekroczeniu połowy promienia pola widzenia, obrazy gwiazd są wciąż akceptowalne. Poziom komy delikatnie, choć równomiernie wzrasta w kierunku diafragmy, a wyraźna nieostrość spowodowana krzywizną pola widoczna jest w ostatnich kilkunastu procentach promienia pola. Tu też wpływ komy jest największy. Z moich spostrzeżeń wynika, że do jakichś 75-80% promienia pole jest w pełni użyteczne. Aberracja chromatyczna, nawet w przypadku jasnych gwiazd, jest pomijalna niemal w całym polu widzenia. Wprawne oko dostrzeże jej obecność dopiero w najbardziej skrajnych rejonach pola widzenia, a bardziej wymagających obserwatorów może denerwować wspomniana już nieostrość spowodowana krzywizną pola. Ogólnie rzecz biorąc, korekcja pola widzenia jest bardzo przyzwoita, a biorąc dodatkowo pod uwagę cenę lornetki, wręcz zaskakująco dobra. Szkoda, że nie mamy do dyspozycji deklarowanych 6,5°.

Porównanie z Nikonem 10x50 EX
W czasie recenzowania Kamakury miałem możliwość dwukrotnego porównania jej z Nikonem 10x50 EX. Pierwsze było pobieżne, w warunkach galerii handlowej, i byłoby jedynym porównaniem, gdyby nie uprzejmość kolegi z forum, który użyczył mi swojego Nikona (kupionego w maju 2010) na kilka dni. I to porównanie, jako dokładniejsze, wykorzystam w tej recenzji.

Muszę przyznać, że wizualne porównanie tych lornetek jednoznacznie wskazuje na Nikona, jako zwycięzcę. Wzornictwo, zastosowane materiały, wykończenie – to wszystko w Nikonie wzbudza zaufanie. Również praca pokrętła ostrości jest bardziej przyjazna w Nikonie, a dodatkową zaletą są pośrednie stopnie blokady muszli ocznych. Sztywność mostka okularowego jest praktycznie taka sama w obu lornetkach. Jeśli chodzi o ergonomię, obydwie lornetki trzyma się równie wygodnie, choć ogumowanie Kamakury jest bardziej antypoślizgowe. To samo można powiedzieć o ogumowaniu muszli ocznych.

Natomiast wyniki porównania właściwości optycznych były dla mnie zaskakujące. Z moich oględzin wynika, że obiektywy Nikona mają co najmniej jedną powierzchnię optyczną nie pokrytą warstwami antyodblaskowymi i odbijają wyraźnie więcej światła niż obiektywy Kamakury. Pryzmaty Nikona wydają się być powleczone pojedynczą warstwą o sinym odcieniu, która zbyt mocno odbija światło. Okulary Nikona również nie są w tej kwestii ideałami. Refleksy w ich optyce tworzą istną dyskotekę, a kolorystyka odblasków sugeruje, że część powierzchni optycznych nie ma powłok. Skutkuje to podatnością na powstawanie „duszków” przy świetle bocznym i tylnym. Kamakura jest tu zdecydowanym zwycięzcą. Na wszystkich powierzchniach szklanych widać powłoki, od strony okularów optyka mieni się zdecydowanie słabiej, a zarówno od strony okularów, jak i obiektywów widać, że Kamakura ma mniejsze straty światła, a refleksy na powłokach są bardziej stłumione.

 
Porównanie powłok antyodblaskowych na obiektywach Kamakury (po lewej) i Nikona EX (po prawej)

Porównanie powłok antyodblaskowych na okularach Kamakury (po lewej) i Nikona EX (po prawej)

Obserwacje dzienne były dużym zaskoczeniem. O ile aberracja chromatyczna i dystorsja poduszkowa są podobnie korygowane przez obie lornetki, o tyle odwzorowanie bieli Nikona okazało się fatalne w porównaniu z Kamakurą. Już na pierwszy rzut oka widać było kremowe zabarwienie, a obraz był wyraźnie ciemniejszy niż w Kamakurze. W przypadku tej drugiej, kolorystyka była bardziej zbliżona do naturalnej, „gołoocznej”, a obraz jaśniejszy. Przysiadające na pobliskich drzewach sroki obserwowane przez Kamakurę zachowywały naturalną biało-czarną kolorystykę, natomiast w Nikonie biel stawała się nienaturalnie kremowa. Również w przypadku ptaka z rodziny drozdowatych, brązowo-rdzawe podgardle lepiej kontrastowało z jasnym podbrzuszem w polu widzenia Kamakury.

Jeśli chodzi o pole widzenia, w obu lornetkach jest identyczne. Natomiast zaletą Nikona jest mniejsza nieostrość spowodowana krzywizną pola, dzięki czemu rozmycie przy krawędzi jest mniejsze i nie przeszkadza tak, jak w Kamakurze, oraz nieco lepsza głębia ostrości, dzięki której w Nikonie nieco łatwiej ocenić ostrość obrazu w dzień. W warunkach ciemniejącego nieba spojrzałem na Księżyc w pierwszej kwadrze. To, co zobaczyłem potwierdziło moje wrażenia z obserwacji dziennych. Obraz w Nikonie był ciemniejszy i mało kontrastowy, a niebo traciło swój błękitno-niebieski odcień na rzecz szaro-kremowego, „brudnego niebieskiego”. I w tym przypadku to słabe odwzorowanie bieli było szczególnie dobrze widoczne przy bezpośrednim porównaniu z Kamakurą, w której obraz jest wyraźnie jaśniejszy, a kolorystyka nieba przyjemnie naturalna, z lekkim przesunięciem ku chłodnej. Ta duża różnica odwzorowania bieli skłoniła mnie do porównania obu lornetek z Nikonem 12x50 SE. Potwierdziło ono moje spostrzeżenia na temat przesunięcia kolorystyki obrazów Kamakury i Nikona EX, plasując Nikona SE pomiędzy, w okolicy kolorystyki wzorcowej. To rozstrzelenie charakterystyki barwowej Kamakury i Nikona potęguje różnice w dawanych przez nie obrazach, jednak jaśniejsza i chłodniejsza charakterystyka Kamakury jest przyjemniejsza dla oczu.

Niestety pech sprawił, że jedyne pogodne noce w czasie, gdy miałem do dyspozycji obie lornetki, wypadły w okresie między pierwszą kwadrą a pełnią i nie mogłem wykorzystać pogodnego nieba tak, jakbym sobie tego życzył. Nocny obraz Księżyca w fazie bliskiej pełni obnażył podatność Nikona na odblaski i „duszki”. Jeśli chodzi o kolorystykę, obraz w Nikonie był nieco ciemniejszy, a tarcza Księżyca bardziej żółta, co akurat w tym przypadku nie przeszkadzało w obserwacjach. Kamakura pokazała Księżyc jaśniejszy i bardziej naturalny kolorystycznie, a tło czystsze. Jednak obraz samej tarczy księżycowej przypadł mi do gustu w obu lornetkach. Podczas obserwacji Księżyca w fazie 98%, odwzorowanie bieli Nikona zdawało się pozytywnie wpływać na redukcję aberracji chromatycznej wokół krawędzi księżycowej tarczy.

Ogólnie rzecz biorąc, koma, astygmatyzm i aberracja chromatyczna są bardzo podobnie korygowane w obu lornetkach, nie rzuciła mi się w oczy różnica w punktowości gwiazd w centrum pola, ale nieostrość spowodowana krzywizną pola jest nieco większa w Kamakurze. Obie lornetki, zamocowane na statywie, podobnie rozdzieliły parkę 40/41 Draconis (STF 2308; 5,95mag/5,65mag; sep. 19,3”). Jednak ze względu na żółtawy kolor gwiazd, odwzorowanie bieli Nikona dodatkowo podkreśliło ich barwę.

Natomiast rozdzielenie bardzo ładnej parki STF 747 w Orionie (4,3mag/5,7mag; sep. 35,7”) nie wymagało zamocowania lornetek na statywie.

W warunkach zaświetlenia poświatą średniego miasta i sporego Księżyca zanotowałem podobny zasięg gwiazdowy. Dało się wypatrzeć dwie słabsze gwiazdy z trójkącika przy η Tau w Plejadach (TYC 1800-1607-1 8,3mag oraz TYC 1800-2222-1 8,7mag), jednak w tak trudnych warunkach to w Kamakurze szybciej wyłapałem słabą mgiełkę komety C/2013 US10 (Catalina), choć po zidentyfikowaniu kometa była widoczna w obu lornetkach (wysokość ok. 33° w łunie dużego miasta).

W nocy potwierdziła się również wrażliwość optyki okularów Nikona na oświetlenie boczne i tylne. Każde jaśniejsze światło padające na słabe powłoki okularów Nikona powodowało spadek kontrastu i bliki.

Ogólne wrażenie jest takie, że w warunkach dziennych i podczas obserwacji Księżyca widać słabe odwzorowanie bieli i ciemniejsze obrazy w Nikonie. Podczas obserwacji pól gwiazdowych nie jest to tak oczywiste, choć na jasnych białych gwiazdach daje się dostrzec delikatną różnicę w ich odcieniu. Żałuję, że nie miałem okazji porównać tych lornetek pod ciemnym niebem na słabych obiektach mgławicowych, ale myślę, że zebrany materiał jest wystarczający, by wyrobić sobie wstępną opinię.

Podsumowanie
Muszę przyznać, że była to dla mnie najtrudniejsza recenzja, jaką miałem okazję napisać. I to nie ze względu na Kamakurę. Po drodze musiałem zmierzyć się z żywą legendą, jaką jest Nikon 10x50 EX, a ocenianie legendy nigdy nie jest łatwe i bywa kontrowersyjne. Dlatego do porównania Kamakury z Nikonem podszedłem ostrożnie, mając „z tyłu głowy” swoje własne doświadczenia z serią EX oraz setki opinii innych użytkowników, jednak to bezpośredni pojedynek tych lornetek wpłynął na ostateczny opis moich wrażeń.

Mam wrażenie, że Kamakura postawiła sobie za cel ukrycie bardzo przyzwoitej optyki w niezwykle przeciętnej obudowie. Ta przeciętność to wygląd lornetki, która niemal niczym nie różni się od wielu bardzo słabych mechanicznie i optycznie modeli, jakich wiele na rynku i to w cenie dużo niższej. Jednak po bliższym zapoznaniu z Kamakurą okazuje się, że dostajemy coś więcej. Stabilny mostek okularowy, solidne, wykręcane muszle oczne i ciekawe rozwiązanie ze zróżnicowanym ogumowaniem korpusu. Szkoda, że pokrętło ostrości jest standardowe, znane z tańszych modeli, choć oprócz mlaskania smaru i tężenia na mrozie trudno się przyczepić do jego pracy. I tak, w tej skorupce odkrywamy optykę o jakości, która broni się sama. I to bez drastycznego sztucznego przysłaniania toru optycznego dla zredukowania wad optycznych kosztem apertury.

Do wad Kamakury zaliczyłbym braki w wyczernieniu okolic pryzmatów, ścięcie źrenic wyjściowych, które z moich wyliczeń wynosi ok. 2,8% na tor optyczny, oraz pole widzenia mniejsze niż deklarowane. Nieco wyższy mógłby być też kontrast, choć może wymagam zbyt wiele. Pamiętajmy, że to wciąż lornetka budżetowa, a lornetki o zbliżonej jakości optycznej dostępne są na rynku w cenach oscylujących między 700 a 900 złotych. Jako ciekawostkę podam, że przeszukując szeroką ofertę lornetek 10x50 natknąłem się na identyczną Kamakurę pod szyldem Fomei 10x50 ZCF Leader RW.


Porównanie odblasków w okolicach źrenic wyjściowych (Kamakura na górze, Nikon EX na dole)

W zbliżonej cenie Ecotone Kamakura ma praktycznie jednego konkurenta – Nikona 10x50 EX, i dobrze by było, gdyby nie była od niego droższa, a najlepiej nieco tańsza. Problemem Kamakury może być renoma i stabilna pozycja Nikona na rynku, jego powtarzalność jakościowa, na pierwszy rzut oka atrakcyjniejszy wygląd serii EX i, co dla wielu jest równie ważne, bardziej gustowne opakowanie. Niebagatelną przewagą Nikona są setki pozytywnych opinii na temat serii EX oraz zaufanie do marki. Mało kto zechce zaryzykować kupno nieznanej szerzej Kamakury, która z wyglądu przypomina tanie wyroby United Optics z Kunming. Jednak Nikon ma swoje wady – brak pełnego pokrycia optyki powłokami antyodblaskowymi, słabe odwzorowanie bieli oraz odblaski, które Kamakura całkiem dobrze kontroluje. Warto wspomnieć też o nieco większym użytecznym odsunięciu źrenicy wyjściowej w Kamakurze – na tyle, by obserwując w okularach korekcyjnych wyczuć różnicę na korzyść Kamakury. Jednak należy też zaznaczyć, że Nikon nie zaliczył wpadki ze ściętymi źrenicami i lepiej kontroluje nieostrość spowodowaną krzywizną pola.

Ogólne porównanie powłok antyodblaskowych obiektywów (Kamakura na górze, Nikon EX na dole)

Ogólne porównanie powłok antyodblaskowych okularów (Kamakura na górze, Nikon EX na dole)

Dobrze, że pojawiła się lornetka o przyzwoitych parametrach mechanicznych i optycznych będąca alternatywą dla marketingowego „samograja”, jakim jest Nikon EX, bo niezależnie od ostatecznego wyboru, najważniejsze, że wybór istnieje. Ważną kwestią jest jednak powtarzalność jakościowa Kamakury oraz mechaniczna trwałość, by lornetka nie zbierała negatywnych opinii. Tak jak w przypadku wyboru jakiejkolwiek lornetki, zalecam, w miarę możliwości, osobiste sprawdzenie danego modelu, bo dużą rolę odgrywają tu indywidualne odczucia i preferencje.

Życzę udanych wyborów i wielu udanych sesji obserwacyjnych.

Lornetkę do recenzji wypożyczyła firma ECOTONE, www.ecotone.com.pl









Wszystkie prawa zastrzeżone / All rights reserved
Copyright © by Astronoce.pl | Design & Engine by Trajektoria