Pierwsze wrażenia
Powiedzmy sobie szczerze - nie samą astrofotografią człowiek żyje. Oprócz śledzenia wykresów błędu okresowego, całego tego zamieszania przy fotografowaniu i frustracji związanych z nierówną walką człowieka ze sprzętem, ślęczenia przed monitorem aby wyciągać z zarejestrowanego materiału co tylko można jest jeszcze n i e b o. Tak, chodzi mi właśnie o obiekty, które przemykają nad naszymi głowami, gdy walczymy ze sprzętem aby zrobić kolejną udaną lub mniej udaną fotkę. Doszedłem do wniosku, że szkoda całego czasu poświęcać na fotografowanie. Trzeba od czasu do czasu pooglądać to niebo na żywo. Z tego powodu postanowiłem kupić montaż azymutalny, który służyłby do szybkich wypadów za miasto, ewentualnie do szybkich akcji balkonowych. Dodam, że używam lunety Sky-Watcher ED80, której mała waga ok. 2,5kg pozwala na użycie takiego przenośnego montażu. Wcześniej korzystałem z trochę lepszego statywu fotograficznego Velbon-Sherpa. Jednak wykluczał on używanie większych powiększeń. Mimo metalowej konstrukcji był mało stabilny. Poza tym można było zapomnieć o obiektach w zenicie.
Z Portą po raz pierwszy zetknąłem się na zlocie w Jodłowie, gdzie przekonałem się o jej zaletach. Przyjechał z nią Śliwa z umocowanym refraktorkiem Astro-Tech. Prawda, że pięknie prezentuje się z niebieską etykietą Japończyka?
Ogólne wykonanie jest dość estetyczne, w białej kolorystyce Vixena.
A oto właściwości podawane przez producenta:
- ciężar 5,5 kg wraz ze statywem
- nośność do 5 kg
- statyw - aluminiowy o regulowanej wysokości nóg od 90 do 130 cm
Tak prezentuje się Porta z moim ED80:
Jak widać - statyw to pierwowzór wszystkich chińskich montaży. Ale nie czepiajmy się. W końcu to nie jest sprzęt do astrofotografii. Ma być lekkie i jest. Między nogami statywu znajduje się mała półka na akcesoria. Dla nowicjuszy Vixen wkomponował też mapę nieba :-)
Czym by tu pokręcić...
Dość ciekawym rozwiązaniem jest schowek na klucze imbusowe:
Można nimi regulować docisk osi azymutu i wysokości śrubami pokazanymi strzałkami. Kręcąc nimi można sprawić, że będą one pracowały lżej lub ciężej. Guma chroni ponadto przed przypadkowym uderzeniem tubusem w montaż.
Szyna montażowa pasuje do standardowego dove-taila, który trzymany jest dość pewnie przez dwie śruby. Szyna ta jest przykręcona na dwie śruby imbusowe. Po odkręceniu ich można ją dowolnie ustawić ze skokiem 45 stopni względem korpusu z pokrętłem mikroruchów wysokości. To samo można zrobić w azymucie, odkręcając śruby w schowku na klucze imbusowe.
Obserwacje
Rozłożenie montażu razem z zamocowaniem lunety trwa niecałe 5 minut. Dla tych, którzy nie obserwują spod domu a za każdym razem muszą ładować sprzęt do bagażnika i jechać za miasto to spory plus. Statywem obciążonym Edkiem da się dość łatwo kręcić we wszystkich kierunkach. Operowanie w zenicie nie sprawia żadnych problemów - w przeciwieństwie do paralaktyka skierowanego w okolice Gwiazdy Polarnej. Mikroruchy pracują dość płynnie a co ważne przy dużych powiększeniach, ich chwytanie nie powoduje istotnych drgań montażu. Jak pisze producent, są zbudowane w oparciu o ślimacznice.
Jak mówił klasyk "chodzi jednak o to, żeby te plusy nie przesłoniły nam minusów". Problem zaczyna się kiedy chcemy ustawić ostrość przy dużym powiększeniu. Po dotknięciu wyciągu przy powiększeniu 150x drgania utają dopiero po ok. 3s. Może jest to po prostu kwestia dokładnego wyważenia montażu przez odp. przesunięcie lunety. Jednak trzeba pamiętać, że jest to sprzęt turystyczny i 150x to na prawdę dużo. Przy 90x ten efekt jest pomijalny. Ostrość ustawia się na obiekcie raz i najważniejsze, że kręcąc mikroruchami nie powodujemy drgań. Używając tego powiększenia z powodzeniem oglądałem Saturna i Marsa.
Portę spokojnie można polecić jako mobilny montaż. Żaden nawet dobry statyw foto nie zastąpi bowiem montażu dedykowanego do obserwacji nieba.
Porta i Mak 127mm
Piotr użyczył mi miejsca w swojej recenzji na pokazanie kilku fotek jak wygląda Porta pod Makiem 5".
W mojej konfiguracji, z osprzętem 2", cala optyka waży nieco więcej niż zalecany przez Vixena limit Porty - myślę, że jakieś 6-6,5kg. I to daje się wyczuć na mikroruchu w Alt. Jest co kręcić, aczkolwiek oś Porty nie zareagowała jakimkolwiek ugięciem. Taki zestawik to też alternatywa sprzętu balkonowego (krótki Mak), jednak należy pamiętać o dłuższym chłodzeniu wnętrza tuby niż w przypadku refraktora. Ten konkretny Mak to wersja Oriona StarMax ze specyficznym dovetailem, dlatego do montażu wymagany jest dodatkowy dovetail ze śrubami mocującymi. W moim przypadku to listwa "PS Foto Del" z Teleskop-Service.de przytwierdzona (prowizorycznie) do Maka dwoma śrubami - jedną statywową i jedną z kompletu Maka.
Ponieważ nie mam już tego Maczka, nie jestem w stanie zrobić fotek "dziennych" czy dokładniej przetestować tej konfiguracji, przedstawiam jedynie trzy fotki w akcji "balkon":
Półeczka na akcesoria
Ponieważ od zawsze wkurzała mnie półeczka na akcesoria, wykreśliłem trzy okręgi 1,25", wziąłem wysokiej klasy urządzenie borująco-rżnące:
odmierzyłem "na oko" 32mm średnicy, podłączyłem do wiertarki i zrobiłem trzy otwory (łatwo poszło). Brzegi wyrównałem papierem ściernym, zmierzyłem - wyszło 33mm ;)
i przetestowałem na akcesoriach. Pasuje. Funkcjonalność półeczki wzrosła o 200%.
Drgania i sprawa cięgien mikroruchówhttp://www.astronoce.pl/UserFiles/Image/TYMCZASOWE/MyVideo1.aviED80 na Porcie, ToUcam 740k, umowne powiększenie ~133x, pole wyliczone przez McArtiego to ~0,35
o.
Drgania wywołane stukaniem w kątówkę.
A tu ten sam zestaw tylko przy wyciągniętych nogach statywu na maksa:
http://www.astronoce.pl/UserFiles/Image/TYMCZASOWE/MyVideo2.aviWidać różnicę.