Przychodzi taki moment w życiu człowieka, kiedy potrzebujemy zmian :) Po 3 latach udanego związku z białą Syntą 8" na Dobsie (miałem wersję podstawową, pierwszą z klasycznej linii białych Synt) i wielu przymiarkach do wymiany wyciągu z zębatkowego na Crayforda oraz próbach poprawienia prowadzenia w azymucie, stwierdziłem, że łatwiej będzie zmienić Syntę :)
Wybór padł na wersję czarną, składaną. Miałem już z takową kontakt w czasie jednych obserwacji, więc mniej więcej wiedziałem czego się spodziewać. Standardowo, sprzęt dotarł w dwóch kartonach - jeden z Dobsonem, a drugi z tubą optyczną. Montaż Dobsona jest identyczny z tym starym, nie zauważyłem żadnych różnic. Natomiast tuba to już zupełnie inna bajka. Czarna, z brokatowym wykończeniem typu "pył gwiezdny", z bardzo dobrze wyczernionym wnętrzem (niestety, śrubki nadal są niewyczernione) sprawia wrażenie bardzo solidnej, bardziej niż wersja pełnotubusowa.
Na początek, porównanie wysokości Synty rozsuniętej i zsuniętej:
Wyczernienie tubusów (zdjęcia z lampą błyskową):
Jedna uwaga do montażu - niestety, wciąż sporym niewypałem jest półeczka na okulary. O ile starcza na Plossle i tym podobne małe okulary (ortoskopy, LV...) to już lepsze okulary, o grubszych obudowach nie mieszczą się hacząc o ścianę montażu, a nawet o sąsiednie okulary. Otwory 1,25" są za blisko siebie, a całość za blisko ściany Dobsona. Otwór 2" też nie jest szczytem myśli technicznej. Tu mile widziana byłaby poprawka, choćby na półeczkę taką jaką ma seria Meade LightBridge.
Półeczka na okulary
Część optyczna składa się z dwóch części tubusu połączonych trzema suwnicami. Jedna tworzy jakby "grzbiet", a dwie pozostałe, bliżej siebie, "brzuch". Suwnice trzymają się na solidnych odlewach (żeliwnych?) będących integralnymi częściami tubusów. Te profile sprawiają, że paradoksalnie, odchudzona tuba Synty jest cięższa od pełnej. Nie jest to raczej zaleta, choć wagą płacimy za stabilność połączenia. Da się przeżyć.
Zsunięte profile
Profil dolny
Mając trzy lata zwykłą Syntę o lekkiej tubie byłem przyzwyczajony do łatwości operowania w wysokości i dużej czułości na stabilne blokowanie, niezależnie od kąta pochylenia. Nowa Synta składana jest bardziej wymagająca. Jej konstrukcja wpływa na zupełnie inne wyważenie całości w osi wysokości. Przód jest nieco cięższy, co trzeba uwzględnić przy "pracy" z teleskopem, a stabilne zatrzymanie w konkretnym położeniu w osi wysokości wymaga solidnego dokręcenia rączki z łożyskiem oporowym, szczególnie przy obiektach położonych nisko nad horyzontem. Przez jakiś czas nie mogłem się do tego przyzwyczaić i mimo dokręcania czułem jak tuba lekko mi ucieka. Kwestia przyzwyczajenia. Generalnie, różnica wagi daje się odczuć, szczególnie przy przenoszeniu całości na miejscu obserwacji. To jednak przyrost wagi o około 30% (8kg do 11kg).
Tę niedogodność wynagradza kompaktowość Synty po zsunięciu tubusów. Z niemal 120cm robi się około 83cm, co zdecydowanie ułatwia przechowywanie teleskopu w domu oraz przewożenie go w samochodzie. Tak jak białą Syntę woziłem w bagażniku (kombi) na zestawowych styropianach i mieściła mi się ona "na styk", wersja składana mieści mi się na tylnej kanapie bez demontowania fotelika dla dziecka i bez ciągłego wożenia styropianów w bagażniku :)
Optyka i jej mocowanie nie różni się od starej wersji. Pająk, lusterko wtórne, szukacz i zwierciadło główne z celą - takie same. Jedyna różnica to materiał na zwierciadło główne - miałem Classic, a mam Pyrex. Dolna część tubusu wyposażona jest w dobrze znany dekiel ochronny z otworem 5cm, a część górną chroni kawał materiału ze ściągaczem który z Moralezem nazwaliśmy "beretem":
Wyciąg to zdecydowany plus tego teleskopu. W starej Syncie miałem Rack&Pinion czyli zębatkę, która co prawda po wyregulowaniu chodziła całkiem dobrze nawet przy sporym obciążeniu, ale nie była to jakość ustawiania ostrości jak przy łożyskowanych Crayfordach. R&P w porównaniu do Crayforda był toporny, a przy mrozach lubił jeszcze nieco topornieć. Wyciąg w nowej Syncie chodzi leciutko i precyzyjnie, a ogumowane pokrętła ostrości zdecydowanie lepiej się obsługuje niż ząbkowane plastiki w starym R&P. Oczywiście wyciąg jest 2". Idea tulejek pozostała niezmienna ze starej wersji R&P - są dwie wymienne - 1,25" i 2" (na poniższym zdjęciu w tulei 2" siedzi redukcja 1,25" której nie ma w zestawie). Minusem syncianego Crayforda jest brak clamping-ringów, a wiadomo, że śrubki "rysują" tuleje, często dość drogich, okularów.
Teleskop dostałem zupełnie rozkolimowany, ale wystarczył mi jeden pochmurny wieczór i pudełko po kliszy aby doprowadzić optykę do porządku. Od tego czasu nie widzę pogorszenia osiowości, a już trochę się Syncia najeździła :) Rozwiązanie łączenia tubusów jest proste i zarazem genialne. To nie kratownica a'la LightBridge która jest bardzo podatna na rozkolimowanie. Sztywność prętów suwnic i profili łączących tubusy z suwnicami jest doskonała. Nic nie ma prawa zejść z osi optycznej. W rozsuwaniu całości pomagają dwie solidne rączki wkręcone w górny tubus; po wysunięciu usłyszymy charakterystyczne jednoczesne "klik" w każdej z suwnic co oznacza, że tubusy są odpowiednio rozsunięte; teraz możemy dokręcić śrubki bezpiecznie blokujące suwnice w tym położeniu, a wcześniejsze "kliki" również wstępnie zabezpieczały przed niekontrolowanym zsunięciem się części górnej. Pomyślano także o zabezpieczeniu uderzania profili o siebie w czasie zsuwania tubusów montując solidne gumowe "odbojniki" w górnej części suwnic. Zsuwanie przebiega w odwrotnej kolejności - po odkręceniu śrubek ostrożnie acz zdecydowanie naciskamy górną część żeby uwolniła się z zabezpieczających "klików" i zsuwamy do oporu. Proste.
Rączka wspomagająca rozsuwanie
Śrubka blokująca suwnice
Odbojnik między profilami
O okularach z zestawu nie będę się rozpisywał. To przyzwoite, prawdziwe Plossle 25mm i 10mm. Zestawowy szukacz to standardowe 8x50.
Zaraz po zakupie postanowiłem zrealizować pomysł ułożyskowania Dobsona w azymucie. Już od dawna chciałem to zrobić w starej Syncie, ale poprzestałem na napyleniu kilku warstw teflonu na powierzchnie cierne. Teraz zdecydowałem się na prawdziwe łożyskowanie, a modyfikację opisałem
TU.
Drugim krokiem było nabycie kubraczka nakładanego na część z suwnicami odcinającego optykę od niechcianego światła okolicznych latarni oraz chroniącego zwierciadło główne przed ewentualnym bombardowaniem z powietrza przedmiotami różnymi ;) Oczywiście, osłony dedykowanej (podobnej do tych dla serii LB) nie znalazłem, ale traf chciał, że natknąłem się na wątek na Astro-Forum gdzie jeden z posiadaczy takiej samej Synty opisywał samodzielnie uszytą osłonkę i oferował uszycie kolejnych. Zdecydowałem się i nie żałuję. Uszyta "na miarę", jest bardzo dobrze spasowana, nie wchodzi w światło teleskopu i wygląda na solidną. Osłonkę nazwaliśmy "gaciami":
Kolejnym udoskonaleniem będzie montaż mikrofokusera. Jest już zamówiony w Teleskop-Service i czekam na przesyłkę. Wciąż się zastanawiam czy zamontować go w ED80 czy w Syncie, ale chyba wybiorę Syntę :) Jak tylko się uporam z montażem, uzupełnię opis.
No i mikrofokuser dotarł. Montaż jest prosty, zajmuje może 10 minut. Najważniejsze jest dopasowanie narzędzi, bo każda śrubka jest inna :) Po zamontowaniu wyciąg "chodzi" zupełnie inaczej! To niesamowite, ale poprawę jakości pracy wyciągu po dodaniu mikrofokusera mógłbym porównać niemal do przeskoku jakościowego po zmianie wyciągu zębatkowego na Crayforda bez mikro. Ostateczna regulacja docisku nastąpi pod ciemnym niebem, na które będzie trzeba dość długo czekać...
Pełna instrukcja montażu:
http://www.astronoce.pl/artykuly.php?id=109
A o tym CO i JAK widać przez taką Syntę, można poczytać w dziale
OBSERWACJE.
Po kilku sesjach obserwacyjnych przekonałem się, jak uciążliwy może być brak wyważenia tuby na Dobsie. Wraz z latem nadszedł czas obserwacji wspaniałości Strzelca, dość nisko nad horyzontem, a w takim położeniu nawet niewielki brak balansu skutkuje lotem przodu tuby w dół. Niestety, to poważnie niedociągnięcie tej konstrukcji, bo producent po dodaniu dwóch dość ciężkich profilów do suwnic nie zmienił miejsca mocowania tuby na Dobsie w osi poprzecznej. Cóż, chyba nawet tego nie mógł zrobić ze względu na specyfikę konstrukcji (brak miejsca na przesunięcie), ale mógł pomyśleć o zbalansowaniu całości przeciwwagą. Nawet ze standardowymi akcesoriami (szukacz 9x50 i dość lekki okular) jest problem, a co tu mówić o ciężkim okularze typu Scopos, Nagler czy Explore Scientific.
Całe szczęście, rozwiązanie jest proste i tanie. Wystarczy kupić zestaw dwóch obejm przeznaczonych na tubę Newtona ze zwierciadłem 200mm i zamontować je w tylnej części tubusu. Oczywiście, należy wcześniej wykręcić śruby do mocowania dovetaila oraz śrubę piggybacka. Dwie obejmy idealnie wyważają teleskop. Po pierwszej sesji obserwacyjnej mogę powiedzieć, że całość świetnie współgra. Nawet przy dość ciężkim okularze, wystarczy lekko dokręcić gałki i teleskop stabilnie trzyma kąt nachylenia. Komfort operowania tubą poprawił się znacząco! Wada - ciężar tuby nieprzyjemnie wrósł i przenoszenie całości to już nie przelewki. Tak to wygląda:
Korzystając z okazji, że Ucio i Jules zamówili flock do wyczernienia całości tubusów swoich teleskopów, dołączyłem się do zamówienia skrawka 45x50 cm. Chciałem wyczernić jedynie część naprzeciwko wyciągu, ale zostało mi jeszcze materiału do obklejenia wnętrza tuby w bezpośrednim sąsiedztwie lustra głównego.
Już wcześniej wyczerniłem farbą do rynien i dachów (czarny mat) większość połyskujących elementów wewnątrz górnego tubusu (śrubki, tuleja wyciągu) oraz cały tył i boki lusterka wtórnego. Nie jest to szczyt malarstwa i czerni, ale widać różnicę, a w nocy i tak nikt nie błyska fleszem w tuby :)
Część naprzeciwko wyciągu (180o obwodu tuby) wykleiłem flockiem:
I starczyło na okolice lustra:
Trochę się obawiałem obróbki i zachowania flocka w trakcie klejenia, ale okazał się być bardzo wdzięcznym materiałem.